poniedziałek, 31 grudnia 2012

It’s Skin Power 10 Formula VC Effector [recenzja + skład]

SKŁAD/ INCI: Water, Butylene Glycol, Glycerin, Polyglutamic Acid, Ascorbyl Tetraisopalmitate, PEG-60 Hydrogenated Castor Oil,  Carbomer, Methylparaben, Triethanolamine, Acrylates/C10-30 Alkyl Acrylate Crosspolymer, Camellia Sinensis (Green Tea) Extract, Chlorphenesin, Fragrance, Disodium EDTA.

VC Effector to jeden z jedenastu (plus 2 w edycji specjalnej) wodnych kremów koreańskiej firmy It's Skin. Każdy z nich przeznaczony jest do zwalczania konkretnego problemu cery, jak np. rozszerzone pory, niedostateczne nawilżenie, brak blasku, itp. Zadaniem VC Effectora jest działanie przeciwstarzeniowe, przywrócenie cerze blasku, rozjaśnianie przebarwień i oczywiście nawilżanie. 

Tyle obietnice producenta. A jak jest w rzeczywistości? No cóż, muszę przyznać, że właściwie to wszystko się zgadza, oprócz jednej rzeczy. Produkt rozjaśnia przebarwienia, ale tylko potrądzikowe - w przypadku tych posłonecznych nie widzę najmniejszej różnicy. 
Używam go głównie na noc jako sleeping pack'u albo gdy zostaję w domu, gdyż witamina C + słońce to nie najlepsze połączenie, może skutkować przebarwieniami poprzez bezpośrednią ekspozycję na słońce. Poza tym krem jest zbyt lepki, żebym mogła używać go w ciągu dnia. 

Rano cera jest mięciutka, pełna blasku, a wypryski lub potrądzikowe blizny szybko znikają. Nie zapycha porów, sprawia, że cera wygląda promiennie. Delikatnie złuszcza, dzięki czemu naskórek nieustannie się odnawia. Jest to na pewno jeden z moich ulubionych kosmetyków, niedrogi i do tego daje świetne efekty. Poleciłabym w zasadzie każdemu.  
Szkoda, że nie jest bardzo wydajny, przy użyciu raz dziennie starcza na niecałe 2 miesiące. 





Bardzo higieniczne rozwiązanie.







Jak dla mnie, nie wchłania się całkowicie, zostawia lepką warstwę i delikatny blask. Jeśli używamy go na dzień, lepiej nałożyć bardzo cienką warstwą.
 

Konsystencja: wodnista, dosyć lepka
Kolor: biało-przezroczysty
Zapach: cytrusowy
Cena: 21~30zł (korea depart, gmarket)
Pojemność: 30ml
Dostępność: ebay.com, zagraniczne sklepy internetowe

niedziela, 30 grudnia 2012

Ginvera Green Tea Marvel Gel [recenzja + skład]







SKŁAD/ INCI: Deionised Water, Cyclomethicone, Dimethicone, Carbomer, Camellia Sinensis (Green Tea) Leaf Extract, Ginseng Extract, Lycium Barbarum (Goji Berry) Fruit Extract, Angelica Archangelica Extract, Oldenlandia Diffusa Extract, Bilberry Extract, Sugar Cane Extract, Acer Saccharum (Sugar Maple) Extract, Citrus Aurantium Dulcis (Orange) Fruit Extract, Citrus Medica Limonum (Lemon) Extract, Citrus Maxima (Pomelo) Extract, Royal Jelly Powder, Natto Gum, Fructus Tribulus Terrestris Extract, Ginkgo Biloba Extract, Ampelopsis Japonica Extract, Perilla Frutescens Extract, Aloe Vera Extract, Menthol, Imidazolidinyl Urea, Fragrance, CI 19140, CI 42100.

Produkt, który obiecuje przegonić nasze zaskórniki na cztery wiatry i oczyszczać delikatnie cerę. Jego zaletą jest duża ilość ekstraktów z owoców i roślin. Jest to produkt warty zakupu, jeśli zależy nam na czymś, co delikatnie oczyszczałoby cerę i nadawałoby się do codziennego użytku, gdyż jest dużo łagodniejszy od tradycyjnych peelingów i nie zawiera żadnych drobinek. Jego działanie polega na rolowaniu martwego naskórka z powierzchni naszej twarzy, który zbiera się w grudki. Wystarczy nałożyć niewielką ilość na suchą twarz i zacząć delikatnie masować poszczególne partie twarzy, a gdy nazbierają się grudki - spłukać.

Ja nie wyobrażam już sobie mojego wieczornego rytuału oczyszczania bez produktu tego typu. Co prawda w moim wypadku zaskórniki nie zniknęły, ale są w jakimś stopniu mniej widoczne. Delikatnie rozjaśnia, nie wysusza skóry. 

Kilka zdjęć:



Próbowałam pokazać, jak tworzą się grudki zbierające martwy naskórek ale za bardzo mi to na ręce nie wyszło :p
 
Konsystencja: gęsty żel
Kolor: zielony
Zapach: ziołowy
Cena: ok. 30~50zł
Pojemność: 60ml
Dostępność: polskie sklepy internetowe, ebay.com

Bio Essence Bio Platinum BB Cream SPF25/PA++ [recenzja + skład]





SKŁAD/ INCI: Deionised Water, Lentinus Edodes Extract (Bio Energy Fluid), Mica, Sorbitol, Isohexadecane, Ethylhexyl Methoxycinnamate, PEG-17 Dimethicone Lauryl Methicone, Dimethicone Copolyol, Titanium Dioxide, Iron Oxide, Ethylhexyl Palmitate, Butyl Methoxydibenzoylmethane, Caprylic/Capric Glycerides, 4-Methylbenzylidene Camphor, Glycerin, 1,2-Hexanediol, Betaine, Methylpropanediol, Allantoin, Sodium Hyaluronate, Silica Dimethyl Silylate, Sodium Chloride, Magnesium Aluminium Silicate, Glycine, Didecyldimonium Chloride, Dodecylbenzyltrimonium Chloride, Fragrance, Ginseng Extract, Lycium Barbarum (Goji Berry) Fruit Extract, Angelica Archangelica Root Extract, Thanakha (Limonia Acidissima) Extract, Magnesium Stearate, Melanin, Platinum Powder.

Bio Essence to mój pierwszy krem BB, zaryzykowałam i od razu kupiłam pełnowymiarowe opakowanie ale na szczęście trafiłam w dziesiątkę! W teorii jest on przeznaczony do jasnej cery, dlatego początkowo miałam obawy, gdyż jasny odcień cery mam ale do typowego bladziocha mi jednak daleko. Mimo tego, krem stapia się z moją cerą po prostu idealnie; kompletnie nie widać, że cokolwiek mam na twarzy, daje bardzo naturalny efekt a jednocześnie ma dobre krycie. Świetnie zakrywa zaczerwienienia, rozświetla cerę. 

Widzę na sobie również efekt leczniczy, gdyż po każdym zmyciu kremu na koniec dnia moja cera jest rozjaśniona, pory są węższe a wypryski goją się szybciej. Mam przetłuszczającą się cerę, ale używam kremu przeciwsłonecznego, który jest jednocześnie emulsją nawilżającą oraz bazą pod krem bb i dzięki temu Bio Essence trzyma się długo na mojej twarzy, nawet do 9 godzin - w tym czasie wystarczy tylko raz czy dwa użyć bibułki matującej. Nie zapycha porów. No i cudownie pachnie! Moim zdaniem to najpiękniejszy zapach, jaki kiedykolwiek poznałam :) Zdecydowanie jeden z moich BB-ulubieńców.

A teraz kilka zdjęć, jak produkt wygląda w rzeczywistości:

Opakowanie ma tendencję do szybkiego rozwalania się, ale da się przeżyć ;)



A tutaj w słońcu.





 
Konsystencja: dosyć rzadka ale nie wodnista
Odcień: jasny beż, bez podtonów
Krycie: dobre, naturalny efekt
Efekt: delikatny "dewy glow", lekko rozświetlający 
Zapach: przepiękny ale nie przypomina niczego, co znam ;)
Cena: ok. 119~140zł
Pojemność: 30g (30 ml)
Dostępność: polskie sklepy internetowe, ebay.com
 

sobota, 1 grudnia 2012

Ginvera Green Tea Nude Cover BB Cream SPF 30/PA++ [recenzja + skład]


Skład/ INCI: Deionised Water, Propylene Glycol, Cycloethoxymethicone, Glycerin, Ethylhexyl Methoxycinnamate, Cyclopentasiloxane, Dimethicone Crosspolymer, C12-15 Alkyl Benzoate, Cetyl Dimethyloctanoate, Titanium Dioxide, Butyl Methoxydibenzoylmethane, Dimethicone PEG-8 Laurate, Acetobacter/Saccharomyces/Rice Kernal Ferment, Cupric Chloride, Zinc Chloride, Lithium Chloride, Potassium Oxide, Sodium Oxide, Calcium Oxide, Magnesium Oxide, Molybdenum Chloride, Alumina, Ferric Chloride, Sodium Chloride, 1,2-Hexanediol, Betaine, Methylpropanediol, Allantoin, Sodium Hyaluronate, Camellia Sinensis (Green Tea)  Leaf Extract, Ginseng Extract, Angelica Archangelica Root Extract, CI 77891, CI 77491, CI 77492, CI 77499, CI 77288, CI 77007, Mica, Fragrance, Methylisothiazolinone. 

Green Tea Nude Cover to dosyć znany krem BB singapurskiej firmy Ginvera - "córki" Bio Essence. Polecany jest do cery przetłuszczającej się, mieszanej, trądzikowej. Obiecuje dobre krycie bez efektu maski, mat oraz regulację wydzielania sebum przez wiele godzin, jak również rozjaśnianie cery i działanie przeciwstarzeniowe.

Krem ten jest dosyć ciemny, ciemniejszy, niż większość popularnych kremów BB i mimo obietnic dopasowania się odcienia raczej nie nadaje się dla osób o jasnej karnacji (na przykład ja - wyglądałam w nim, jak opalona wersja siebie ;) ). W dodatku ma lekko ziemisty ton i na mojej twarzy stworzył idealny "efekt trupa". To wystarczyło, bym pożegnała się z myślą o kupnie pełnowymiarowego produktu.... Oprócz tego niby ma ładny, świeży zapach zielonej herbaty ale ja wyczuwam jakieś metale (nic dziwnego, patrz skład). 

Dużym plusem kremu jest to, że dzięki wodnistej konsystencji już cienka warstwa daje dobre krycie, również zaczerwienionych punktów na twarzy - tak więc krem rzeczywiście nie tworzy efektu maski. Nie sposób dostrzec pigmentu, efekt jest naprawdę bardzo naturalny.  
Nie zapycha porów, jednak w moim przypadku nie spełnia obietnicy matu przez wiele godzin - już po 4 godzinach musiałam po raz pierwszy użyć bibułki matującej a potem było tylko gorzej ;p Nie podkreśla zmarszczek/ linii, także pod oczami, kolejna ważna zaleta. Nie wymaga poprawek w ciągu dnia.
Zaletą już niestety nie jest to, że Ginvera lekko ciemnieje po ok. 15 minutach, tak więc lepiej trochę odczekać po nałożeniu kremu po raz pierwszy, zanim wyjdziemy z domu - może się potem okazać, że wyglądamy całkiem inaczej, niż przed wyjściem ;p







Jak widać powyżej, po 15 minutach krem bardzo się odcina na tle mojej skóry.
 

Konsystencja: wodnista, lejąca
Odcień: ciemny beż z delikatnym szarym podtonem
Krycie: mocne 
Efekt: matowy
Zapach: świeży i lekko metaliczny zarazem
Cena:  ok.49~68zł
Pojemność: 25ml
Dostępność: polskie sklepy internetowe, ebay.com


Juju Aquamoist Vitamin C white washing foam [wycofano w 2013]


Skład/ INCI: Water, Myristic Acid, Glycerin, Stearic Acid, Potassium Hydroxide, Glycol Distearate, Lauric Acid, Palmitic Acid, Sodium Laureth Sulfate, Sorbitol, Hyaluronic Acid, Ascorbyl Glucoside, Carica Papaya (Papaya) Extract, Glyceryl Stearate, PEG-190 Distearate, Hydroxypropyl Methyl Cellulose, BHT, Disodium EDTA, Ascorbic Acid, Trisodium EDTA, Phenoxyetanol, Ethylparaben, Butylparaben.

Oto pianka do twarzy japońskiej firmy Juju Aquamoist z linii wzbogaconej witaminą C.
Producent obiecuje nawilżenie oraz stopniowe rozjaśnianie cery.

Ten produkt bardzo mnie rozczarował, głównie SLS-em oraz BHT w składzie, ale i rezultatem. Używając od kilku miesięcy rewelacyjnych toniku nawilżającego i esencji z tej samej serii, miałam nadzieję, iż również ten produkt będzie świetny. Zawiodłam się jednak na całej linii. Oprócz lekkiego wysuszenia cery, przy spłukiwaniu go z twarzy następuje uczucie, którego nie znoszę, a mianowicie wrażenie jakbym właśnie umyła twarz..... mydłem. Moje dłonie, zamiast ślizgać się gładko po twarzy, naciągały skórę, która wydawała się być "wypolerowana" do granic możliwości.
Poza tym, moja cera nie chciała go do końca zaakceptować, manifestując swój sprzeciw krostkami tu i ówdzie.  Jedynym plusem jak dla mnie jest wydajność produktu, już mała ilość wielkości ziarnka grochu starcza na umycie całej twarzy. Tak więc tej piance do twarzy dziękujemy, poszukiwania ideału w dziedzinie czegoś do mycia twarzy trwają.  



Tak naprawdę połowa z tego wystarczy do umycia całej twarzy.



Konsystencja: lekki krem/żel, pieni się po nałożeniu na wilgotną twarz 
Zapach: nie ma
Cena: ok. 21~25zł
Pojemność: 120g(120ml)
Dostępność: ebay.com, zagraniczne sklepy internetowe
  
 

Denko maj 2015

Miesiąc maj już minął (co prawda 2 tygodnie temu ale kto tam by się czepiał szczegółów), a zatem pora na kolejne denko. Zebrało się kilka r...