niedziela, 31 marca 2013

Sana Pore Putty BB Cream SPF50/ PA+++ [recenzja + skład]


[Podany skład dotyczy wersji na rynek japoński. Inne wersje mogą się nieznacznie różnić składem.]
SKŁAD/ INCI:
Water, Cyclopentasiloxane, Glycerin, Squalane, Pentylene Glycol, Ethylhexyl Methoxycinnamate, Vinyl Dimethicone/ Methicone Silsesquioxane Crosspolymer, PEG/ PPG-20/ 20 Dimethicone, Butylene Glycol, Cynara Cardunculus (Artichoke) Leaf Extract, Hydrolysed Collagen, Stearyl Dimethicone, Stearalkonium Bentonite, Hydroxyapatite, Zinc Oxide, Mica, Dimethicone Crosspolymer, Tocopherol, C12-14 Pareth-3, Diphenyl Siloxy Phenyl Trimethicone, Dimethicone, Stearic Acid, Sorbitan Sesquioleate, Hydrogen Dimethicone, C16-18 Hydroxy Alkyl Hydroxy Dimer Dilinoleyl Ether, Polyethylene, Methicone, Synthetic Fluorphlogopite, Aluminum Hydroxide, Magnesium Sulfate, Phenoxyethanol, Talc, Titanium Dioxide, Iron Oxides.


Większość kremów BB, które posiadam lub miałam okazję do tej pory przetestować, pochodzi z Korei. Tym razem jednak wpadł w moje ręce japoński krem BB, Sana Pore Putty. 
Zawiera ekstrakt z karczochów, kolagen, witaminę E, jest przeznaczony głównie do cery tłustej lub mieszanej. Producent obiecuje kontrolę sebum, całkowite zakrycie porów i efekt buzi laleczki. Hmm, dosyć śmiałe te obiecanki :] A jak się sprawuje w rzeczywistości?

Bebik ten to największy "żółcioch" (i w dodatku najciemniejszy), jakiego do tej pory widziałam wśród produktów tego typu. Jedynie chyba Skinfood Apple&Cinnamon w odcieniu #2 (wśród tych, które miałam okazję przetestować, nie ogółem) podchodzi pod mocny żółty, ale i tak jest nieco jaśniejszy od Sana Pore.

Produkt ten nie ma żadnego ładnego zapachu, przypomina on raczej woń zwykłego podkładu. I niestety, nie tylko w kategorii zapachu jest podobny do podkładu...





Produkt dosyć mocno kryje, więc nie powinno się go dużo nakładać. Tym bardziej, że niestety po nałożeniu wygląda jak zwykły drogeryjny podkład, w dodatku przypudrowany; pigment bardzo odznacza się na twarzy. 





Jeśli chodzi o wspomniane wyżej obiecanki, to krem faktycznie trzyma mat przez ok. 6 godzin ale absolutnie nie ukrywa porów w żaden sposób. Można więc zapomnieć o efekcie photoshop'a ;) Nie zauważyłam, żeby zapychał pory. 

Jak dla mnie, to jeden wielki niewypał - kupując kremy BB, nie szukam kopii podkładu. Ponadto ten produkt nie może się pochwalić żadnymi właściwościami - brak mu również całego arsenału ekstraktów i przeciwstarzeniowych lub nawilżających składników, które zwykle bebiki zawierają (te trzy wymienione na początku to trochę za mało według mnie). Dosyć mocno kryje, więc nie przypadnie do gustu osobom poszukującym produktu dającego naturalny efekt.  

Konsystencja: średnio gęsta 
Kolor: ciemny żółty 
Zapach: jak zwykły podkład 
Krycie: dosyć mocne 
Efekt: matowy 
Cena: 28zł  (rakuten)
Pojemność: 30g (30ml) 
Dostępność: polskie i zagraniczne sklepy internetowe, ebay.com

czwartek, 28 marca 2013

Swatche BB [Lioele, Skinfood, Sana Pore, Skin79]


Dzisiaj krótki wpis przeznaczony dla osób, które chciałyby porównać odcienie różnych kremów BB - zamieszczam swatche kilku z nich. A mianowicie:

Skin79 The Oriental Gold, Skin79 Triple Functions Orange, Skin79 Triple Functions Hot Pink

Te same, co powyżej ale w pełnym słońcu

Lioele Beyond The Solution, Sana Pore Putty, Lioele Dollish Veil Vita Green (starałam się dobrze rozetrzeć, żeby było widać odcień...)

Skinfood GA Honey&Black Tea # 1, Skinfood GA Honey&Black Tea # 2, Skinfood GA Apple&Cinnamon # 2



wtorek, 26 marca 2013

Skinfood Egg White Pore Mask [recenzja + skład]

SKŁAD/ INCI: Water, Butylene Glycol, Titanium Dioxide, Glycerin, Bentonite, Silica, Caprylic/Capric Triglyceride, Cetearyl Alcohol, PEG-100 Stearate, Glyceryl Stearate, Stearic Acid, Palmitic Acid, Olea Europaea (Olive) Fruit Oil, Glyceryl Stearate SE, Polysorbate 60, Kaolin, Zinc Oxide, Betaine, Sorbitan Stearate, Caprylyl Glycol, Ethylhexylglycerin, Polyvinyl Alcohol, PVP, Phenoxyethanol, Panthenol, Sodium Hyaluronate, Xanthan Gum, Fragrance, Albumen, Dipotassium Glycyrrhizate, Disodium EDTA.


Ostatnio wpadł w moje ręce Egg White Pore Mask firmy Skinfood, produkt mający za zadanie głęboko oczyszczać i ściągać pory. Głównymi składnikami są glinka (bentonite, kaolin) oraz białko jaja kurzego (to drugie pod koniec składu, ekhem).

Jest to maseczka, którą nakładamy na twarz, zostawiamy na 10~25 minut i spłukujemy. Przeznaczona do cery tłustej i mieszanej/ z rozszerzonymi porami.

Produkt jest koloru białego i dosyć ładnie pachnie.


Łatwo się rozprowadza po twarzy, konsystencją przypomina krem - wystarczy nałożyć cienką warstwę i zostawić do działania. Produkt nie powoduje nieprzyjemnego uczucia ściągania skóry, co zdecydowanie jest jego plusem. 
Gdy już nam zaschnie na twarzy, wygląda następująco:

Potem wystarczy zmyć maseczkę ciepłą wodą i możemy sprawdzić, czy są jakieś efekty. Niestety, za każdym razem w moim przypadku nie było żadnych efektów :] Jako, że produkt mojej skórze nie szkodzi, to go wykończę (strasznie wydajne to to jest, na moją niekorzyść ;p) ale moim zdaniem strata pieniędzy.

Konsystencja: kremowa
Zapach: przyjemny
Cena: 22zł (gmarket)
Pojemność: 100g (100ml)
Dostępność: ebay.com, zagraniczne sklepy internetowe

niedziela, 24 marca 2013

Lioele Essential Aloe Mask Sheet [recenzja + skład]


SKŁAD/ INCI: Water, Glycerin, Aloe Barbadensis Leaf Juice (5%), Butylene Glycol, Xanthan Gum, Hydroxyethylcellulose, Illicium Verum (Anise) Fruit Extract, Caprylyl Glycol, Camellia Sinensis (Green Tea) Leaf Extract, Allantoin, Tocopheryl Acetate, Sodium Hyaluronate, Natto Gum, Chlorphenesin, PEG-60 Hydrogenated Castor Oil, Phenoxyethanol, 1,2-Hexanediol, Propanediol, Disodium EDTA, Triethanolamine, Fragrance. 

 

Dzisiaj recenzja jednej z sheet masks, których miałam przyjemność używać. Sheet mask to taka "płachta" na twarz z otworami na oczy i usta, nasączona esencją z odpowiednimi ekstraktami. Jednocześnie porównam maseczkę Lioele, z którą miałam styczność po raz pierwszy z tymi od My Beauty Diary, których zazwyczaj używam. 


Pierwszą rzeczą, którą te dwie maski się różnią, to liczba ekstraktów w składzie. Niestety, maseczka Lioele wypada bardzo słabo pod tym względem - kilka składników vs. kilkadziesiąt w maskach MBD mówi samo za siebie.
Druga sprawa to wygląd samych maseczek. Rzeczą brakującą w produktach Lioele jest folia ochronna na stronie, którą przykładamy do skóry - co jest higienicznym rozwiązaniem w maseczkach MBD. Ponadto Lioele ma o wiele mniej esencji w opakowaniu, tak więc możemy zapomnieć o wklepaniu jej w skórę szyi. W dodatku już przy rozwijaniu maski Lioele pojawiły się problemy - zajęło mi to dobrą minutę, gdyż obawiałam się jej przedarcia, jest dosyć skomplikowanie złożona. W przypadku maski MBD rozwinięcie następuje raz-dwa, żadnych problemów - tak więc Lioele zaliczył kolejny minus.


Następna różnica to materiał, z którego zrobiono "płachtę". W przypadku Lioele jest to dosyć gruba bawełna, która jednak nie trzyma się dobrze skóry; MBD z kolei używa cienkiej, a jednocześnie wytrzymałej bawełny (ponoć sprowadzanej z Japonii), która jednak lepiej przylega do skóry i nie wysycha tak szybko, jak Lioele.


Jeśli chodzi o wymiar, to maska Lioele przylega lepiej do nosa i pod nim, poza tym wymiarowo jest identyczna z MBD. Obydwie maski mają za małe otwory na moje oczy - jednak w przypadku MBD mogę sobie tę cienką bawełnę w kąciku otworu na oko lekko przedrzeć, żeby go powiększyć, natomiast ta sztuczka z Lioele nie przejdzie. 
Po zdjęciu maski MBD zostaje nam dużo esencji do wklepania na twarzy, o czym możemy zapomnieć, używając Lioele Mask Sheet.

Jedynym plusem jest efekt - uspokojona, nawilżona cera, lekko zmniejszone pory. Ale nawet pod względem efektów maski MBD robią na mnie większe wrażenie :P
Podsumowując: fajnie było spróbować, ale zostaję przy moich faworytach :))

Materiał: gruba bawełna
Zapach: delikatny
Cena: ok. 7zł
Ilość w opakowaniu: 1
Dostępność: polskie i zagraniczne sklepy internetowe

sobota, 16 marca 2013

It's Skin Power 10 Formula GF Effector [recenzja + skład]


SKŁAD/ INCI: Water, Grifola Frondosa Mycelium Ferment Filtrate Extract, Butylene Glycol, Glycerin, Polyglutamic Acid, Methylparaben, Propylene Glycol, Carbomer, Triethanolamine, Caprylic/Capric Triglyceride, Chlorphenesin, Sodium PCA, Disodium EDTA, Urea, Atelocollagen, Mica, Ultramarines, Titanium Dioxide, Sodium Chondroitin Sulfate.


Dzisiaj recenzja kolejnego serum z linii Power 10 Formula koreańskiej firmy It's Skin. Jego jedynym zadaniem jest dogłębne nawilżenie skóry, która jest odwodniona lub po prostu wspomaganie działania innych nawilżających kosmetyków, których używamy.


Jak to w zimie zwykle bywa, mam problem z suchymi skórkami na twarzy, choćbym nie wiem ile nawilżających kosmetyków używała. Uniemożliwia mi to stosowanie kremów BB, co jest lekko denerwujące, tak więc zakupiłam GF Effector w nadzei, że coś na ten problem poradzi ;) Serum faktycznie pomaga ale na efekty trzeba poczekać kilka dni. Jak widać na zdjęciach, produkt zawiera drobne kapsułki z substancją, która uwalnia się po nałożeniu produktu na twarz. Effector ten jest bezzapachowy, ma galaretowato-wodnistą konsystencję. Można z powodzeniem stosować go zarówno jako krem na dzień, jak i sleeping pack na noc (ja wybrałam tę drugą opcję). Skóra po kilku dniach jest wyraźnie jędrniejsza i bardziej nawilżona. 


Nic specjalnego ale na pewno przyda się osobom potrzebującym dodatkowego nawilżenia. Odpowiedni również dla osób z tłustą/mieszaną cerą. 



Nieaktualne już opakowanie.






W opakowaniu produkt ma bardziej galaretowatą konsystencję, natomiast podczas nakładania na twarz jest wodnisty.
Zostawia delikatnie wyczuwalną warstwę i nie ma po nim śladu na cerze.


Konsystencja: galaretowato - wodnista
Zapach: brak
Cena: 28~30zł (korea departgmarket)
Pojemność: 30ml
Dostępność: ebay.com, zagraniczne sklepy internetowe 

środa, 13 marca 2013

LANEIGE Water Bank Moisture Cream_EX [recenzja + skład]

SKŁAD/ INCI: Water, Glycerin, Butylene Glycol, Squalane, Dimethicone, Bis-PEG-18 Methyl Ether Dimethyl Silane, Dicaprylyl Ether, Pentaerythrityl Tetraethylhexanoate, Cyclopentasiloxane, Sucrose Polystearate, Cyclohexasiloxane, Urea, Chenopodium Quinoa (Quinoa) Seed Extract, Magnesium Sulfate, Zinc Sulfate, Manganese Sulfate, Calcium Chloride, Ascorbyl Glucoside, Salicornia Europaea (Glasswort) Extract, Propanediol, Xanthan Gum, Glyceryl Stearate, Myristyl Myristate, Trisiloxane, Stearic Acid, Palmitic Acid, Glyceryl Undecylenate, Hydroxyethyl Acrylate/ Sodium Acryloyldimethyl Taurate Copolymer, PEG-100 Stearate, Hydrogenated Polyisobutene, Cetearyl Alcohol, Inulin Lauryl Carbamate, Acrylate/C10-30 Alkyl Acrylate Crosspolymer, Glyceryl Caprylate, Ethylhexylglycerin, Tromethamine, Disodium EDTA, Fragrance.


Mniej więcej 2 lata temu zaczęłam poszukiwania kremu na zimę, który chroni przed siarczystym mrozem i lodowatym wiatrem, a do tego nie jest tłusty i nie zapycha. Jak się szybko okazało, znalezienie takowego pod naszą szerokością geograficzną jest praktycznie niemożliwe (a może coś przegapiłam?), co powodowało moją frustrację i nasuwało wnioski, iż producenci kosmetyków najwidoczniej mają "gdzieś" posiadaczki tłustej cery i ich potrzeby w okresie zimowym.

Na szczęście jakiś czas temu natrafiłam na serię Water Bank koreańskiej firmy Laneige. Według producenta, Moisture Cream mocno nawilża cerę przez 24 godziny, wygładza ją, a także zawiera:
- wodę mineralną wspomagającą regenerację,
- system Water Pump usprawniający mikrokrążenie oraz utrzymujący nawilżenie przez długi czas,
- olejki z nasion winogron oraz mango jako składniki odżywcze i tworzące warstwę ochronną,
- kilka aminokwasów.
Mamy 2 typy do wyboru: Water Bank Moisture Cream_EX (do cery suchej lub normalnej/ dla kogoś, kto mieszka w zimnym klimacie - średnio gęsty) oraz Water Bank Gel Cream_EX (do cery mieszanej lub tłustej/dla kogoś, kto mieszka w upalnym, wilgotnym klimacie - lekki żel).
[EDIT] Po odświeżeniu serii w 2014 trzecia wersja kremu, Intensive, została wycofana. Składy zostały także nieco zmienione - podany wyżej skład jest najbardziej aktualnym.

Krem ma świeży, delikatny zapach. Jego konsystencję określiłabym jako średnio gęstą w stronę lżejszej - bardzo łatwo się rozsmarowuje, niewielka ilość wystarcza na całą twarz.
Co prawda niedługo po rozpoczęciu stosowania dało się zauważyć obiecane nawilżenie cery, skóra stała się mięciutka, troszkę bardziej elastyczna i promienna ale.... na twarzy zaczęły również pojawiać się drobne wodne wypryski. Byłam jednak w desperackiej potrzebie posiadania jakiegoś nawilżającego kremu, więc zawzięłam się i kontynuowałam stosowanie Water Bank Cream. Na szczęście po ok. 2 tygodniach wypryski przestały się pojawiać i więcej nie wróciły, co mnie niezmiernie ucieszyło. Nie zawsze pojawienie się wyprysków oznacza reakcję uczuleniową na produkt - czasem jest to oznaka tego, że skóra przystosowuje się do nowych, dobroczynnych składników. Dobrze jest więc dać sobie czas i obserwować, co się z cerą dzieje.

Produkt dobrze chroni skórę twarzy przed lodowatym wiatrem i nawet mrozem. Podoba mi się również to, że wbrew pozorom krem jest lekki, w ogóle nie czuć go na twarzy. Nie pozostawia tłustej, lepkiej warstwy. Najbardziej jednak zachwycił mnie fakt, że ani trochę nie zapycha porów! Po prostu cudo! ;D

Na pewno zakupię lżejszą wersję żelową kiedy nadejdzie lato, gdyż jestem zadowolona z efektów oraz z faktu, że wreszcie mogę chronić moją cerę zimą + jesienią produktem dostosowanym do jej kapryśnych potrzeb. Polecam wszystkim, nie tylko właścicielkom tłustej/mieszanej cer.


Nieaktualne już opakowanie.


Higieniczna przykrywka, standard w azjatyckich kremach.








Po wchłonięciu krem zostawia delikatny blask.

Konsystencja: średnio gęsta w stronę lżejszej
Zapach: lekki, świeży
Cena: 80~101zł (gmarket, korea depart)
Pojemność: 50ml
Dostępność: ebay.com, zagraniczne sklepy internetowe

niedziela, 10 marca 2013

Holika Holika Honey Acerola Sleeping Pack [recenzja + skład]


SKŁAD/ INCI: Water, Honey Extract, Malpighia Emarginata (Acerola) Extract, Glycerin, Dimethicone, Glycereth-26, Arginine, Carbomer, Acrylates/ C10-30 Alkyl Acrylate Crosspolymer, PEG-2M, PEG-90M, Hydrogenated Lecithin, Sucrose Distearate, Dipotassium Glycyrrhizate, Disodium EDTA, Dipropylene Glycol,  Portulaca Oleracea (Purslane) Extract, Methylparaben, Phenoxyethanol, Alcohol, Caramel, CI 19140:1(Yellow No. 4). 


Maseczka na noc Holika Holika ma za zadanie dogłębnie nawilżać skórę, wygładzać cerę oraz działać przeciwstarzeniowo dzięki zawartej w aceroli ogromnej ilości witaminy C. Tyle w teorii, teraz przejdźmy do praktyki ;)

Słoiczek przyszedł do mnie wraz z dołączoną szpatułką (plus za higieniczne rozwiązanie). Opakowanie jest zrobione ze szkła i niestety przez to dosyć ciężkie. Produkt pachnie słodko, miodowo-wiśniowo. Jest dosyć gęsty i jeśli nie posiada się w miarę szerokiej szpatułki, to lepiej nakładać go czystymi palcami. 
Maseczka nie wchłania się w skórę, zostawiając na niej warstwę (jak to typowa maseczka na noc) ale przy stosowaniu innych sleeping pack'ów nie było to aż tak dokuczliwe, jak w przypadku tej. Honey Acerola jest dosyć lepka i przez to spanie z nią na twarzy to poniekąd spora niewygoda - nie mówiąc o tym, iż rano okazuje się, że pół poduszki dostąpiło zaszczytu bycia pomizianą naszym upiększającym produktem :] Dlatego też niektóre osoby pewnie będą wolały używać tego produktu jak zwykłej maseczki, którą nakładamy na 20 minut i spłukujemy.

Co do działania, to niestety zawiodłam się na całej linii. Mogłabym nic nie nakładać na twarz i efekt byłby taki sam. Zero nawilżenia, zero miękkości cery, zero rozjaśnienia, jednym słowem produkt nie zdziałał w moim przypadku absolutnie nic. 


Produkt konsystencją przypomina prawdziwy miód.




Produkt nie wchłania się całkowicie, zostawia lepką warstwę na powierzchni skóry.

Konsystencja: gęsta
Zapach: miodowy z lekką nutą wiśniową
Cena: 27zł (gmarket, korea depart)
Pojemność: 90ml
Dostępność: ebay.com, zagraniczne sklepy internetowe

środa, 6 marca 2013

The Skin House UV Protection Sun Block SPF50/ PA+++ /recenzja + skład/ [wycofano w 2013]




SKŁAD/ INCI: Water, Microparticle Titanium Dioxide/ Aluminum Hydroxide/ Stearic Acid/ Cyclomethicone/ PEG-10 Dimethicone/ Isohexadecane, Microparticle Zinc Oxide/ Methicone/ Cyclomethicone/ PEG-10 Dimethicone, Ethylhexyl Methoxycinnamate, 4-Methylbenzylidene Camphor, Dimethicone/ Vinyl Dimethicone Crosspolymer, Isoamyl P-Methoxycinnamate, Cyclopentasiloxane, Butylene Glycol, PEG-10 Dimethicone, Sodium Hyaluronate, Cetyl PEG/ PPG-10/ 1 Dimethicone, Triethanolamine, Sorbitan Sesquioleate, Isononyl Isononanoate, Disteardimonium Hectorite, Magnesium Sulfate, Beeswax, Ozokerite,  Sorbitan Isostearate, Methylparaben, Propylparaben, Aloe Barbadensis Leaf Extract, Camellia Sinensis (Green Tea) Leaf Extract, Sodium Carboxymethyl Cellulose, Leontopodium Alpinum (Edelweiss) Leaf Extract, Malva Sylvestris (Mallow) Flower Extract, Myrciaria Dubia (Camu Camu) Extract, Euterpe Oleracea (Acai Berry) Extract, Fragrance, CI 19140:1(Yellow No. 4).



Krem przeciwsłoneczny The Skin House jest drugim azjatyckim produktem tego typu, którego używam (po emulsji Hada Labo). Musiałam zrezygnować z Hada Labo po tym, jak przy drugim opakowaniu zaczął powodować wypryski (!) i po przeczytaniu kilku recenzji mój wybór padł na ten oto produkt. 

Na początku obawiałam się jego nieco gęstej konsystencji, zważywszy na fakt, iż mam skłonność do zapychania i tłustą cerę - na szczęście bezpodstawnie :) Ale zacznijmy od początku.  

Już przy otwarciu opakowania uwagę zwraca specyficzny zapach produktu - w sumie jest przyjemny ale da się również wyczuć delikatną, niezbyt przyjemną nutę zapachową, ciężko mi to z czymkolwiek porównać :3 Albo to ja mam taki przewrażliwiony węch? Troszkę mi on przeszkadza pod koniec dnia, zwłaszcza, jeśli mam też krem BB na twarzy - z drugiej strony nie jest to aż tak dokuczliwe, żeby rezygnować z kosmetyku. 

Konsystencja jest dosyć gęsta, co może sprawiać małe problemy przy nakładaniu produktu pod oczami - trzeba się trochę naklepać, co by nie ponaciągać skóry.
Krem lekko bieli po nałożeniu ale po ok. 15 minutach wchłania się na tyle, że można nałożyć "bebika" lub podkład. Jest idealny dla osób borykających się zarówno z suchą, jak i tłustą cerą. Dzięki sporej zawartości kwasu hialuronowego nawilża przez cały dzień, nie powodując jednocześnie przetłuszczania się skóry, utrzymuje śliczny blask cery (dokładnie taki, jak na zdjęciu reklamowym u góry ;P) praktycznie przez cały czas. Są dni, że nawet nie muszę używać bibułek matujących w ciągu dnia. Zastanawia mnie jednak, czy równie skutecznie będzie się sprawował w czasie upałów.... ;)
The Skin House Sun Block w ogóle nie zapycha ani nie powoduje wyprysków, z powodzeniem można go polecić także osobom z wrażliwą cerą. Nie zostawia ciężkiej, tłustej warstwy na skórze, w przeciwieństwie do wielu zachodnich kremów przeciwsłonecznych.

Niestety, zauważyłam, że przy mojej tłustej cerze powoduje warzenie się kremów BB już po 2~3 godzinach, co nie miało miejsca w przypadku emulsji Hada Labo. Będę musiała poszukać czegoś innego pod BB...
Aha, przy jego stosowaniu dobrze jest porządnie nawilżać cerę bo posiada upierdliwą zdolność do wynajdywania i podkreślania skórek :3 






Po wchłonięciu krem zostawia delikatny blask, który sprawia, że cera wygląda na nawilżoną.


Konsystencja: dosyć gęsta
Zapach: delikatny i raczej przyjemny

Efekt: delikatny, śliczny blask
Cena: ok. 56~98zł
Pojemność: 60 ml
Dostępność: ebay.com, zagraniczne sklepy internetowe

niedziela, 3 marca 2013

Secret Key Snail EGF Repairing Foam Cleanser [skład]


Dzisiaj krótka notka ze składem pianki do mycia twarzy Secret Key z ekstraktem ze ślimaka oraz EGF. O przetłumaczenie składu poprosiła mnie Czytelniczka bloga, tak więc skoro już spędziłam nad tym trochę czasu, równie dobrze mogę uzupełnić o niego zawartość bloga ;)


SKŁAD/ INCI: Water, Stearic Acid, Myristic Acid, Lauric Acid, Cocamidopropyl Betaine, Potassium Hydroxide, Propylene Glycol, Glycerin, Sodium Lauryl Sulfate, Betaine, Glyceryl Stearate, PEG-100 Stearate, PEG-7 Caprylic/ Capric Glycerides, Lauramide DEA, Disodium EDTA, Snail Secretion Filtrate, Human Oligopeptide-1 (EGF), Methylparaben, Fragrance.

sobota, 2 marca 2013

FANCL Mild Cleansing Oil [recenzja + skład]



[Podany skład dotyczy wersji na rynek japoński. Inne wersje mogą się nieznacznie różnić składem.]
SKŁAD/ INCI: Cetyl Ethylhexanoate, Butylene Glycol Diisononanoate, Polyglyceryl-10 Diisostearate, Caprylic/Capric Triglyceride, Polyglyceryl-20 Octaisononanoate, Diphenylsiloxy Phenyl Trimethicone, Polyglyceryl-20 Hexacaprylate, Limnanthes Alba (Meadowfoam) Seed Oil, Dimethicone, Glyceryl Behenate/ Eicosadioate, Phytosteryl/ Isostearyl/ Cetyl/ Stearyl/ Behenyl Dimer Dilinoleate, Tocopherol, Stearoyl Inulin, Dextrin Palmitate.


Olej do zmywania makijażu japońskiej firmy FANCL (czyt. fan-kel) to mój absolutny faworyt. Przed nim używałam dwóch innych popularnych olejów, Hada Labo oraz DHC ale to ten produkt podbił moje serce ;)
Szukając ideału pośród tej kategorii, ważne było dla mnie, aby produkt nie zawierał SLS-ów ani innych tego typu agresywnych czy drażniących składników i nie wysuszał skóry. FANCL słynie z tego, że ich kosmetyki nie zawierają konserwantów, dlatego nieotwarte mogą stać maksymalnie rok a po otwarciu muszą być zużyte w ciągu określonego, relatywnie krótkiego czasu, inaczej zaczną się w nich namnażać bakterie. Jest to jeden z powodów, dla którego uwielbiam ten produkt, gdyż staram się używać kosmetyków z możliwie najmniejszą ilością szkodliwych składników. Mild Cleansing Oil po otwarciu musi być zużyty w ciągu maksymalnie 120 dni.

Olej ten ma wodnistą konsystencję, dlatego bardzo szybko i łatwo zmywa się nim makijaż, można go również użyć do usunięcia makijażu oka bez tarcia i naciągania delikatnej skóry w tym rejonie twarzy. Nie szczypie i nie podrażnia oczu, nawet tak wrażliwych i wysuszonych jak moje :) Nie wysusza, a nawet delikatnie nawilża m.in. dzięki ekstraktowi z rośliny jednorocznej Limnanthes Alba oraz witaminie E. Będąc delikatnym dla skóry, jest jednocześnie bezlitosny dla najbardziej opornych kosmetyków - z powodzeniem zmywa nawet wodoodporne eyelinery, kredki do oczu czy tusze do rzęs. Jest bezzapachowy. 



Tak wygląda projekt opakowania z 2012 - najnowszy, z 2013, pokazany jest na zdjęciu tytułowym.


Wygodna pompka z klipsem zabezpieczającym.


Olej ten jest mleczno-przezroczysty, nie jest klarowny.


Test skuteczności - od lewej: 1) mocno kryjący krem BB, 2) szminka, 3) wodoodporna kredka do oczu, 4) wodoodporny tusz do rzęs, 5) korektor pod oczy i 6) cień do powiek w kamieniu.


Olej w akcji, nie wygląda to zbyt estetycznie :P


Ta-daaa, efekt końcowy: ani śladu po żadnym z kosmetyków!



Konsystencja: wodnista
Zapach: brak
Kolor: mleczno - przezroczysty
Cena: 60ml - 30zł; 120ml - 53zł (cena sugerowana przez producenta)
Dostępność: ebay.com, zagraniczne sklepy internetowe


Denko maj 2015

Miesiąc maj już minął (co prawda 2 tygodnie temu ale kto tam by się czepiał szczegółów), a zatem pora na kolejne denko. Zebrało się kilka r...