piątek, 28 lutego 2014

Liese Prettia/ Bubble Hair Color - nowości i zmiany 2014

Szykuję nowy post o zmianach, jakie następują w obszarze japońskich kosmetyków na rok 2014 i miałam do niego włączyć farbę Liese ale....... 
Farba przyszła do mnie wczoraj i jakież było moje zdziwienie na widok nowego opakowania! Czym prędzej poszłam buszować na ich stronie internetowej, i faktycznie, zmiany! Tyle tego jest, że postanowiłam poświęcić temu produktowi osobny post. 

No więc tak - zmienili modelkę (moim zdaniem poprzednia była ładniejsza :p ale oni tak co 2 lata zmieniają), powywalali niektóre odcienie i wprowadzili nowe.
Mała uwaga: zmiany te nastąpiły w japońskiej wersji farby, Prettia. Za niedługo powinny się też zmienić opakowania wersji na resztę Azji (pod nazBubble Hair Color), ale nie daję głowy, że tak będzie. Co do odcieni natomiast, japońska Prettia ma trochę inny zestaw kolorów, niż Bubble Hair Color, więc niektórych z nich nie znajdziecie w tej drugiej wersji (i na odwrót). Ja podaję tu zmiany wyłącznie w japońskiej wersji.


Stare opakowanie wyglądało tak (tutaj Glossy Brown):


 
A nowe wygląda tak (Marshmallow Brown):


Tak ogółem rzecz biorąc, faktycznie ładniejsze. Szkoda tylko, że w materiałach internetowych Marshmallow Brown wygląda nieco inaczej, niż w rzeczywistości na opakowaniu (na włosach sprawdzę dopiero w poniedziałek :p). Jest taki żółtawo-złoto-brązowy, podczas gdy w necie wygląda niemalże identycznie, jak Glossy Brown, który jest ślicznym toffi-brązem.
A teraz przejdźmy do konkretów.

Obecna paleta kolorów przedstawia się tak:
Nowościami są: Pink Berry w serii różowej, Natural Mocha w serii ciepłych odcieni oraz Milky Brown w serii żółtej

Zacznijmy od lewej, czyli od odcieni różu:



Mamy tu: 

- Jewel Peach /odpowiednik Jewel Pink w wersji Bubble Hair Color/,
- Pink Berry - to chyba wciąż ten sam Cassis Berry, tylko pod nową nazwą - ciężko ocenić ale odcień wygląda tak samo.

Teraz pomarańcze:




Sugar Apricot to jedyny kolor w tej gamie i tutaj nic się pod tym względem nie zmieniło, o ile dobrze pamiętam. W wersji BHC jest jeszcze Mocha Orange, odrobinę ciemniejszy.

Ciepłe odcienie:


Znajdują się tutaj:
- Rose Tea Brown,
- Raspberry Brown,
- Natural Mocha. 
Jedyną nowością jest ostatni z wymienionych kolorów - niedostępny w wersji BHC, w której nie znajdziemy także Rose Tea.

Moja ulubiona gama, naturalne wyglądające odcienie:


- Milk Tea Brown
- Marshmallow Brown
- Glossy Brown
- Royal Brown /w wersji BHC: Chestnut Brown/
- Dark Chocolate
- Royal Chocolate /który wcześniej przynależał do kategorii ciemnych odcieni; w wersji BHC dodatkowo pokrywa siwe włosy/.  

Żółta seria:

- Milky Beige /nowość/
- Honey Beige
- Candy Beige. Zniknęły Chiffon Beige oraz Creamy Beige (które wciąż jednak są dostępne w wersji BHC).

Ostatnia gama, szarości:


- Platinum Beige,
- Natural Ash,
- Elegant Ash /poprzednio razem z Royal Chocolate w gamie ciemnych odcieni/.


Przepraszam za zamieszanie z czcionką ale Blogger czasem dopro
wadza mnie do szału brakiem posłuszeństwa ;)

piątek, 21 lutego 2014

Które kremy wodne It's skin sprzedają się najlepiej....?

Rano podczas przeglądania internetowej prasy natrafiłam na nowy post firmy It's skin, która ujawniła dane na temat sprzedaży swojej popularnej linii kremów wodnych, Effector.



Nie powiem, zdziwiłam się bo obstawiałabym VC na 1. miejscu, a GF według mnie nie daje żadnych widocznych efektów. Drugim miejscem YE natomiast nie jestem zaskoczona, gdyż jest on intensywnie promowany w Korei jako serum lepsze nawet od słynnego Estee Lauder Advanced Night Repair. WR i PO jeszcze nie próbowałam - z tej dwójki akurat przymierzam się do zakupu WR; w cuda, jakie ma zdziałać PO, nie wierzę. Zresztą problem porów przestaje być u mnie aktualny dzięki acne derm :D

Szczegóły tu: KLIK

Zdziwione wynikami ;)?

poniedziałek, 17 lutego 2014

Mizon Original Skin Energy Peptide 500 [recenzja+skład]



SKŁAD/INCI: Water, Copper Tripeptide-1, Sodium Hyaluronate, Butylene Glycol, Beta Glucan, Caprylyl Glycol, Ethylhexyl Glycerin, Tropolone, PEG-60 Hydrogenated Castor Oil, Adenosine, Human Oligopeptide-1, Palmitoyl Pentapeptide-4, Acetyl Hexapeptide-8, Pentapeptide-13, Disodium EDTA.

Przyszedł czas na podsumowanie kosmetyku, którego używałam przez ostatnie 3 miesiące, a mianowicie ampułki Mizona z peptydami na pierwsze oznaki starzenia. W założeniu ampułka ma zlikwidować drobne linie i dopiero formujące się zmarszczki mimiczne. Kompleks 5 peptydów (w 45% stężeniu), adenozyna oraz EGF redukują zmarszczki, wzmacniają naskórek, pobudzają skórę do produkcji kolagenu oraz chronią przed wpływem środowiska; kwas hialuronowy dogłębnie nawilża oraz uelastycznia. Ampułka jest częścią serii składającej się w sumie z czterech produktów - każda z nich "celuje" w inny problem ze skórą; do wyboru mamy jeszcze: z kwasem hialuronowym, kolagenem oraz z wyciągiem z ....łożyska (nic nowego w azjatyckiej pielęgnacji ale mnie osobiście obrzydza)

Kosmetyk zapakowany jest w pudełeczku, w którym znajdziemy też osobno pipetę. Buteleczka fabrycznie zamknięta jest białą zakrętką - nie wiem, czemu to wspomniana pipetka nie zamyka ampułki bo zakrętka i tak na zawsze zostaje pogrzebana w kartoniku ;) Według mnie, zbędny element.

Producenci chyba starali się uczynić opakowanie tak higienicznym, jak to tylko możliwe bo
w otworze znajduje się plastikowe zwężenie, przez które pipeta przechodzi z delikatnym oporem. Sama pipetka działa bez zarzutu. Mogę się jedynie przyczepić do tego, że gdy na dnie zostało już niewiele płynu, musiałam nabierać porcje, nalewając sobie kosmetyk na dłonie - rurka jest trochę za krótka i nie sięga do samego dna.



Kosmetyk jest bezzapachowym, przezroczystym, wodnistym płynem. Bardzo łatwo się go nakłada i wklepuje, szybko się wchłania (do matu). Nie lepi się, nie pozostawia żadnego "filmu" na skórze. Miłym zaskoczeniem dla mnie było to, iż znacznie ogranicza wydzielanie się sebum (podobnie, jak wspomniany na blogu YE Effector) w ciągu dnia. No i zastępował mi niejako tonik z kwasem hialuronowym, na którego w tym czasie nie mogłam sobie pozwolić ze względów finansowych :/


Prawa połowa dłoni po wklepaniu produktu - całkowity mat ;)
No, a efekty? 
Muszę przyznać, że efekty stosowania naprawdę widać. Co prawda, wymaga to trochę czasu - ja zauważyłam pierwsze oznaki tego, że coś się zmienia dopiero ok. trzeciego, czwartego tygodnia stosowania, potrzeba więc trochę cierpliwości. Jednak czekanie zdecydowanie się opłaca - moje drobne linie pod oczami wyraźnie się zmniejszyły, skóra jest zregenerowana, elastyczna i nawilżona. Częstotliwość, z jaką stosowałam ampułkę, to 2 razy dziennie - rano i wieczorem. Trzeba było zastosować dawkę uderzeniową, a poza tym jest zima, suche powietrze, do tego kaloryfery grzeją, a więc nawilżenia pod oczami nigdy dość!

Konsystencja: wodnista
Zapach: brak
Efekt: matowy, wchłania się całkowicie bez uczucia lepkości
Cena: 41~57zł (ebay) (gmarket)
Pojemność: 30ml 

niedziela, 9 lutego 2014

Denko maj 2015

Miesiąc maj już minął (co prawda 2 tygodnie temu ale kto tam by się czepiał szczegółów), a zatem pora na kolejne denko. Zebrało się kilka r...