niedziela, 1 marca 2015

Juju Aquamoist Jyunmitsu Moisturizing Lotion (Moist type) [recenzja+skład]

SKŁAD/INCI: Water, Glycerin, Dipropylene Glycol, Alcohol Denat., Sodium Hyaluronate, Hydrolyzed Hyaluronic Acid, Hydroxypropyltrimonium Hyaluronate, PEG-20 Sorbitan Isostearate, Sodium Citrate, Carbomer, Ethylhexylglycerin, Hydroxyethylcellulose, Citric Acid, Phenoxyethanol, Methyparaben.

Nie bijcie kijami :p - wiem, dłuższą chwilę mnie nie było ale jak zwykle winny temu natłok obowiązków - praca niestety ważniejsza, więc musiałam na moment przystopować - ale już jestem z powrotem. Tęskniłam za pisaniem! Oby udało mi się zachować jako-taką regularność w zamieszczaniu postów.
A tymczasem bohaterem dzisiejszego dnia jest tonik z kwasem hialuronowym, którego używałam przez 2 ostatnie połówki zim. 
Połówki, ponieważ kupiłam go w lutym 2014, a zanim zdążyłam go zużyć, nadeszła wiosna i stał się dla mnie zbyt treściwy/ gęsty w użyciu - więc poszedł do szuflady, gdzie przeleżał kilka miesięcy do listopada. Wtedy to sobie o nim przypomniałam i zużyłam już do końca.  

Główną cechą produktu jest to, że zawiera aż 3 typy kwasu hialuronowego. Po tym, jak producenci ulepszyli jego skład właśnie w ten sposób w 2013r., lotion uplasował się na 1. miejscu prestiżowego, co-półrocznego rankingu bardzo wpływowego japońskiego portalu o kosmetykach, cosme. Mając bardzo pozytywne doświadczenia z innym lotionem Juju z serii wybielającej (to zresztą jeden z moich faworytów), kliknęłam na Moisture Lotion w nadziei, że pomoże dogłębnie nawilżyć moją cerę w ekstremalnie suchym sezonie zimowym.
Taka mała dygresja i lekkie odbiegnięcie od tematu [jak komuś się nie chce, to nie musi czytać ;p] :
Jak bardzo ekstremalnie sucha potrafi być w Polsce zima, przekonałam się, gdy wreszcie 2 miesiące temu kupiłam higrometr. Od mniej więcej listopada zaczęłam mieć problemy z głosem, z okropnie suchym gardłem powodującym u mnie napady kaszlu, o wysuszonej skórze i włosach nie wspominając. Typowy, coroczny, 5-miesięczny scenariusz. Tym razem jednak stwierdziłam, że mam tego dość i w ogóle dlaczego się tak męczę, zamiast kupić nawilżacz powietrza. Zaczęłam czytać o różnych typach nawilżaczy, a w międzyczasie kupiłam ten higrometr. I co się okazało? Komfortowy przedział wilgotności dla człowieka to, wg. różnych źródeł, od 40% lub 45% do 60%. W samolotach jest ok. 30%. A u mnie w domu w najgorszym okresie było......23%. Na 20% kończy się skala w urządzeniu -_- Ale im więcej zaczęłam czytać o nawilżaczach, tym bardziej głowa mnie bolała - trzeba wybrać typ; oprócz tego najlepiej często go odkamieniać bo rzekomo kamień osiada na wszystkim w pokoju razem z parą; może także powodować grzyb w domu, jeśli się przesadzi. Akurat tak się w tym czasie złożyło, że robiłam zakupy na stronie Yesstyle, gdzie przy okazji natrafiłam na taki oto uroczy mini-nawilżacz.


To nie jest nawilżacz "z prawdziwego zdarzenia", a raczej urządzenie o wymiarach 7.3cm x 10cm, mające przynieść doraźną ulgę, którego można sobie postawić na biurku w domu czy w pracy. Nie wpłynął on ani trochę na zwiększenie poziomu wilgotności w całym pokoju - bo jest na to za mały - ale trzymanie go na biurku tuż przy twarzy przez większość dnia dało pozytywne efekty. Problemy z głosem i gardłem zniknęły, a moja skóra ma się lepiej. Teraz mamy wreszcie marzec, więc poziom wilgotności w powietrzu będzie stale rósł - aktualnie w moim pokoju jest 34% - ale piszę o tym bo może się takie urządzonko komuś przydać ;) Ja na pewno sprawię sobie pełnowymiarowy nawilżacz na przyszłą jesień, teraz mam kilka miesięcy na zebranie wystarczającej ilości informacji na ten temat, hehe.

No ale, wracając do samego kosmetyku ;D Wspomniałam o poziomie wilgotności w otoczeniu, gdyż ma ono ogromne znaczenie podczas stosowania kosmetyków, w których główną rolę odgrywa kwas hialuronowy. Kwas ten jest substancją higroskopijną, czyli przyciąga i gromadzi w skórze wilgoć z otoczenia. A co się dzieje, gdy powietrze nie jest wilgotne i kwas nie ma skąd przyciągać wody...? No cóż, gdy w tak suchym środowisku nałożymy na skórę lotion z tym składnikiem i zapomnimy o zastosowaniu jakiegokolwiek kosmetyku z emolientami zaraz po tej czynności, cały kwas hialuronowy zostanie "wyciągnięty" z naszej cery. W ten to sposób skóra staje się jeszcze gorzej sucha, niż była przedtem. Emolienty to składniki, które powlekają powierzchnię skóry warstwą ochronną i zatrzymują wilgoć w skórze; są nimi m.in. oleje, woski i masła roślinne, silikony, estry, itp. Dlatego po każdym zastosowaniu takiego lotionu pamiętajcie o użyciu kosmetyku typu emulsja czy krem! No i jak zapewne już wiecie, dodatkowe źródło nawilżania powietrza zdecydowanie pomaga utrzymać cerę w dobrym stanie jesienią i zimą. 

A oto Moisturizing Lotion.

To opakowanie niestety jest już nieaktualne, gdyż w 2015r. zmienili całkowicie szatę graficzną - aktualne jest na zdjęciu tytułowym.
"Oczywiście" musieli zmienić szatę graficzną opakowania, żeby moje zdjęcia były już nieco przeterminowane! Skład natomiast pozostał ten sam, tak więc moja recenzja ma wciąż rację bytu :-)
Lotion zamknięty jest w twardej, plastikowej butelce na zatrzask. Niestety, jakość zatrzasku pozostawia wiele do życzenia, gdyż w niecały miesiąc po zakupie ułamały się dwa z trzech fragmentów ją przytrzymujących, o:

Wciąż jednak żywię nadzieję, że reszta produktów Juju Aquamoist po zmianie opakowań nie charakteryzuje się równie słabą wytrzymałością... Niebieską część można też w całości odkręcić. 


W butelce znajduje się 200ml kosmetyku. Jest to dosyć gęsty (jak na produkt typu lotion) płyn - najbardziej gęsty lotion, z jakim się spotkałam. Pod kątem konsystencji określiłabym go także jako "śliska woda". Jest on przezroczysty i ma zapach typowy dla kosmetyków, w których jedynym znaczącym składnikiem jest kwas hialuronowy.


Moisturizing Lotion wchłania się wolniej, niż inne znane mi produkty tego typu - ale też jest zdecydowanie najmocniej nawilżający (przynajmniej z tych, których ja próbowałam). Jest tak bardzo nawilżający, że dla osób z tłustą cerą, nawet zimą, do używania w ciągu dnia się nie nadaje. Ja stosowałam go tylko na noc. Wchłania się praktycznie do całkowitego matu ale zostawia wyraźnie wyczuwalny pod palcami, nieco lepki film na skórze.


A teraz o działaniu.
Jak już wspomniałam, lotion bardzo dobrze nawilża skórę. Gdy wstawałam rano, cera była porządnie nawilżona, sprężysta, emanowała blaskiem i w ogóle wszystko cacy. Aż nagle miesiąc później wstaję sobie o poranku, patrzę w lustro, a tu cała twarz w zaskórnikach D: ! Chyba dosłownie nie było pora na mojej facjacie, który nie byłby zapchany do granic możliwości, bleeee. Zdziwiłam się bo niczego nowego od czasu lotionu do swojej pielęgnacji w tamtym momencie nie wprowadziłam. Następnego dnia rano - powtórka z rozrywki. Odstawiłam na próbę lotion i problem zniknął. Wróciłam do niego po kilku dniach - a wraz z nim wróciły zaskórniki. W tym momencie się już poddałam i wylądował w szufladzie. 
Byłam ciężko zdziwiona bo w końcu przez cały pierwszy miesiąc nie miałam z nim żadnych problemów. Jednak bez względu na zaskórniki Moisturizing Lotion i tak by wylądował w tamtym momencie w szafce, gdyż nastał wtedy koniec marca i powietrze zrobiło się na tyle wilgotne, że już nie potrzebowałam aż tak nawilżającego kosmetyku. Na tej podstawie stwierdzam, że lotion ten przyda się osobom z tłustą cerą jedynie późną jesienią i zimą, natomiast tym o cerze suchej przysłuży się prawdopodobnie bez względu na porę roku. 
Przypomniałam sobie o nim w listopadzie i wrócił do moich łask ;) Tym razem zużyłam niecałe pół butelki już do końca i żadnego kuku mi nie zrobił. Mimo tego raczej na pewno już do tego kosmetyku nie wrócę. Polecam natomiast do wypróbowania osobom o bardzo suchej cerze. 

Cena / Pojemność: 200ml/ 37zł;  
50ml /13zł (cena sugerowana przez producenta)

9 komentarzy:

  1. Wygląda na idealny lotion dla mnie. Chyba pora zaprzyjaźnić się z tą marką.
    I przygarnąć pandę...

    W domu poradziliśmy sobie z odpowiednim nawilżeniem, wstawiając do pokoju wielką palmę. Zniknęły problemy z suchym powietrzem. Oczywiście dotyczy to tylko pokoju, w którym stoi ta palma, ale to jest bardzo ważny pokój, bo tam mieszka fortepian.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aha, zmyślny sposób!
      Ja mam w pokoju 2 roślinki ale i tak to nic nie daje.

      Usuń
    2. Zamówiałam sobie Juju Aquamoist Collagen Hyaluronic Acid Moisture Lotion i czekam. Pomyślałam, że dla mojej starej, styranej życiem cery trochę kolagenu nie zaszkodzi.

      Usuń
    3. Lol :P Miałam go kiedyś też ale trochę zbyt lepki był.

      Usuń
  2. Z tego wszystkiego, to właśnie twoja dygresja najbardziej mnie zaciekawiła. Niby wszyscy wiedzą, że zima pod względem spadku wilgotności daje w kość, ale rzadko zdajemy sobie sprawę, jak bardzo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to się cieszę, że moje wypociny na coś się przydały ;-)

      Usuń
  3. Witamy ponownie :-)
    Jak się nie mylę, miałam go w miniaturach i moje główne zastrzeżenie tyczyło się tego, że nie miałam po nim na twarzy film i wrażenie, że się skóra zapycha a on nie wchłania. Wniosek z tego, że moja mieszana skóra się z nim nie lubi ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki :D

      Czyli znowu wniosek taki, że najlepiej pasuje suchej skórze. ;)

      Usuń
  4. Kocie, rozwialas moja watpliwosc. :)
    Moja cera bardzo lubi kwas hialuronowy, ale skoro lotion pozostawia film, podaruje go sobie.

    OdpowiedzUsuń

Denko maj 2015

Miesiąc maj już minął (co prawda 2 tygodnie temu ale kto tam by się czepiał szczegółów), a zatem pora na kolejne denko. Zebrało się kilka r...