SKŁAD/INCI: Water, Glycerin, Dipropylene Glycol, Alcohol Denat., Sodium Hyaluronate, Hydrolyzed Hyaluronic Acid, Hydroxypropyltrimonium Hyaluronate, PEG-20 Sorbitan Isostearate, Sodium Citrate, Carbomer, Ethylhexylglycerin, Hydroxyethylcellulose, Citric Acid, Phenoxyethanol, Methyparaben.
Nie bijcie kijami :p - wiem, dłuższą chwilę mnie nie było ale jak zwykle winny temu natłok obowiązków - praca niestety ważniejsza, więc musiałam na moment przystopować - ale już jestem z powrotem. Tęskniłam za pisaniem! Oby udało mi się zachować jako-taką regularność w zamieszczaniu postów.
A tymczasem bohaterem dzisiejszego dnia jest tonik z kwasem hialuronowym, którego używałam przez 2 ostatnie połówki zim.
Połówki, ponieważ kupiłam go w lutym 2014, a zanim zdążyłam go zużyć, nadeszła wiosna i stał się dla mnie zbyt treściwy/ gęsty w użyciu - więc poszedł do szuflady, gdzie przeleżał kilka miesięcy do listopada. Wtedy to sobie o nim przypomniałam i zużyłam już do końca.
Główną cechą produktu jest to, że zawiera aż 3 typy kwasu hialuronowego. Po tym, jak producenci ulepszyli jego skład właśnie w ten sposób w 2013r., lotion uplasował się na 1. miejscu prestiżowego, co-półrocznego rankingu bardzo wpływowego japońskiego portalu o kosmetykach, cosme. Mając bardzo pozytywne doświadczenia z innym lotionem Juju z serii wybielającej (to zresztą jeden z moich faworytów), kliknęłam na Moisture Lotion w nadziei, że pomoże dogłębnie nawilżyć moją cerę w ekstremalnie suchym sezonie zimowym.
Taka mała dygresja i lekkie odbiegnięcie od tematu [jak komuś się nie chce, to nie musi czytać ;p] :
Jak bardzo ekstremalnie sucha potrafi być w Polsce zima, przekonałam się, gdy wreszcie 2 miesiące temu kupiłam higrometr. Od mniej więcej listopada zaczęłam mieć problemy z głosem, z okropnie suchym gardłem powodującym u mnie napady kaszlu, o wysuszonej skórze i włosach nie wspominając. Typowy, coroczny, 5-miesięczny scenariusz. Tym razem jednak stwierdziłam, że mam tego dość i w ogóle dlaczego się tak męczę, zamiast kupić nawilżacz powietrza. Zaczęłam czytać o różnych typach nawilżaczy, a w międzyczasie kupiłam ten higrometr. I co się okazało? Komfortowy przedział wilgotności dla człowieka to, wg. różnych źródeł, od 40% lub 45% do 60%. W samolotach jest ok. 30%. A u mnie w domu w najgorszym okresie było......23%. Na 20% kończy się skala w urządzeniu -_- Ale im więcej zaczęłam czytać o nawilżaczach, tym bardziej głowa mnie bolała - trzeba wybrać typ; oprócz tego najlepiej często go odkamieniać bo rzekomo kamień osiada na wszystkim w pokoju razem z parą; może także powodować grzyb w domu, jeśli się przesadzi. Akurat tak się w tym czasie złożyło, że robiłam zakupy na stronie Yesstyle, gdzie przy okazji natrafiłam na taki oto uroczy mini-nawilżacz.
To nie jest nawilżacz "z prawdziwego zdarzenia", a raczej urządzenie o wymiarach 7.3cm x 10cm, mające przynieść doraźną ulgę, którego można sobie postawić na biurku w domu czy w pracy. Nie wpłynął on ani trochę na zwiększenie poziomu wilgotności w całym pokoju - bo jest na to za mały - ale trzymanie go na biurku tuż przy twarzy przez większość dnia dało pozytywne efekty. Problemy z głosem i gardłem zniknęły, a moja skóra ma się lepiej. Teraz mamy wreszcie marzec, więc poziom wilgotności w powietrzu będzie stale rósł - aktualnie w moim pokoju jest 34% - ale piszę o tym bo może się takie urządzonko komuś przydać ;) Ja na pewno sprawię sobie pełnowymiarowy nawilżacz na przyszłą jesień, teraz mam kilka miesięcy na zebranie wystarczającej ilości informacji na ten temat, hehe.
No ale, wracając do samego kosmetyku ;D Wspomniałam o poziomie wilgotności w otoczeniu, gdyż ma ono ogromne znaczenie podczas stosowania kosmetyków, w których główną rolę odgrywa kwas hialuronowy. Kwas ten jest substancją higroskopijną, czyli przyciąga i gromadzi w skórze wilgoć z otoczenia. A co się dzieje, gdy powietrze nie jest wilgotne i kwas nie ma skąd przyciągać wody...? No cóż, gdy w tak suchym środowisku nałożymy na skórę lotion z tym składnikiem i zapomnimy o zastosowaniu jakiegokolwiek kosmetyku z emolientami zaraz po tej czynności, cały kwas hialuronowy zostanie "wyciągnięty" z naszej cery. W ten to sposób skóra staje się jeszcze gorzej sucha, niż była przedtem. Emolienty to składniki, które powlekają powierzchnię skóry warstwą ochronną i zatrzymują wilgoć w skórze; są nimi m.in. oleje, woski i masła roślinne, silikony, estry, itp. Dlatego po każdym zastosowaniu takiego lotionu pamiętajcie o użyciu kosmetyku typu emulsja czy krem! No i jak zapewne już wiecie, dodatkowe źródło nawilżania powietrza zdecydowanie pomaga utrzymać cerę w dobrym stanie jesienią i zimą.
A oto Moisturizing Lotion.
"Oczywiście" musieli zmienić szatę graficzną opakowania, żeby moje zdjęcia były już nieco przeterminowane! Skład natomiast pozostał ten sam, tak więc moja recenzja ma wciąż rację bytu :-)
Lotion zamknięty jest w twardej, plastikowej butelce na zatrzask. Niestety, jakość zatrzasku pozostawia wiele do życzenia, gdyż w niecały miesiąc po zakupie ułamały się dwa z trzech fragmentów ją przytrzymujących, o:
Wciąż jednak żywię nadzieję, że reszta produktów Juju Aquamoist po zmianie opakowań nie charakteryzuje się równie słabą wytrzymałością... Niebieską część można też w całości odkręcić.
W butelce znajduje się 200ml kosmetyku. Jest to dosyć gęsty (jak na produkt typu lotion) płyn - najbardziej gęsty lotion, z jakim się spotkałam. Pod kątem konsystencji określiłabym go także jako "śliska woda". Jest on przezroczysty i ma zapach typowy dla kosmetyków, w których jedynym znaczącym składnikiem jest kwas hialuronowy.
Moisturizing Lotion wchłania się wolniej, niż inne znane mi produkty tego typu - ale też jest zdecydowanie najmocniej nawilżający (przynajmniej z tych, których ja próbowałam). Jest tak bardzo nawilżający, że dla osób z tłustą cerą, nawet zimą, do używania w ciągu dnia się nie nadaje. Ja stosowałam go tylko na noc. Wchłania się praktycznie do całkowitego matu ale zostawia wyraźnie wyczuwalny pod palcami, nieco lepki film na skórze.
A teraz o działaniu.
Jak już wspomniałam, lotion bardzo dobrze nawilża skórę. Gdy wstawałam rano, cera była porządnie nawilżona, sprężysta, emanowała blaskiem i w ogóle wszystko cacy. Aż nagle miesiąc później wstaję sobie o poranku, patrzę w lustro, a tu cała twarz w zaskórnikach D: ! Chyba dosłownie nie było pora na mojej facjacie, który nie byłby zapchany do granic możliwości, bleeee. Zdziwiłam się bo niczego nowego od czasu lotionu do swojej pielęgnacji w tamtym momencie nie wprowadziłam. Następnego dnia rano - powtórka z rozrywki. Odstawiłam na próbę lotion i problem zniknął. Wróciłam do niego po kilku dniach - a wraz z nim wróciły zaskórniki. W tym momencie się już poddałam i wylądował w szufladzie.
Byłam ciężko zdziwiona bo w końcu przez cały pierwszy miesiąc nie miałam z nim żadnych problemów. Jednak bez względu na zaskórniki Moisturizing Lotion i tak by wylądował w tamtym momencie w szafce, gdyż nastał wtedy koniec marca i powietrze zrobiło się na tyle wilgotne, że już nie potrzebowałam aż tak nawilżającego kosmetyku. Na tej podstawie stwierdzam, że lotion ten przyda się osobom z tłustą cerą jedynie późną jesienią i zimą, natomiast tym o cerze suchej przysłuży się prawdopodobnie bez względu na porę roku.
Przypomniałam sobie o nim w listopadzie i wrócił do moich łask ;) Tym razem zużyłam niecałe pół butelki już do końca i żadnego kuku mi nie zrobił. Mimo tego raczej na pewno już do tego kosmetyku nie wrócę. Polecam natomiast do wypróbowania osobom o bardzo suchej cerze.
Cena / Pojemność: 200ml/ 37zł;
50ml /13zł (cena sugerowana przez producenta)
Połówki, ponieważ kupiłam go w lutym 2014, a zanim zdążyłam go zużyć, nadeszła wiosna i stał się dla mnie zbyt treściwy/ gęsty w użyciu - więc poszedł do szuflady, gdzie przeleżał kilka miesięcy do listopada. Wtedy to sobie o nim przypomniałam i zużyłam już do końca.
Główną cechą produktu jest to, że zawiera aż 3 typy kwasu hialuronowego. Po tym, jak producenci ulepszyli jego skład właśnie w ten sposób w 2013r., lotion uplasował się na 1. miejscu prestiżowego, co-półrocznego rankingu bardzo wpływowego japońskiego portalu o kosmetykach, cosme. Mając bardzo pozytywne doświadczenia z innym lotionem Juju z serii wybielającej (to zresztą jeden z moich faworytów), kliknęłam na Moisture Lotion w nadziei, że pomoże dogłębnie nawilżyć moją cerę w ekstremalnie suchym sezonie zimowym.
Taka mała dygresja i lekkie odbiegnięcie od tematu [jak komuś się nie chce, to nie musi czytać ;p] :
Jak bardzo ekstremalnie sucha potrafi być w Polsce zima, przekonałam się, gdy wreszcie 2 miesiące temu kupiłam higrometr. Od mniej więcej listopada zaczęłam mieć problemy z głosem, z okropnie suchym gardłem powodującym u mnie napady kaszlu, o wysuszonej skórze i włosach nie wspominając. Typowy, coroczny, 5-miesięczny scenariusz. Tym razem jednak stwierdziłam, że mam tego dość i w ogóle dlaczego się tak męczę, zamiast kupić nawilżacz powietrza. Zaczęłam czytać o różnych typach nawilżaczy, a w międzyczasie kupiłam ten higrometr. I co się okazało? Komfortowy przedział wilgotności dla człowieka to, wg. różnych źródeł, od 40% lub 45% do 60%. W samolotach jest ok. 30%. A u mnie w domu w najgorszym okresie było......23%. Na 20% kończy się skala w urządzeniu -_- Ale im więcej zaczęłam czytać o nawilżaczach, tym bardziej głowa mnie bolała - trzeba wybrać typ; oprócz tego najlepiej często go odkamieniać bo rzekomo kamień osiada na wszystkim w pokoju razem z parą; może także powodować grzyb w domu, jeśli się przesadzi. Akurat tak się w tym czasie złożyło, że robiłam zakupy na stronie Yesstyle, gdzie przy okazji natrafiłam na taki oto uroczy mini-nawilżacz.
To nie jest nawilżacz "z prawdziwego zdarzenia", a raczej urządzenie o wymiarach 7.3cm x 10cm, mające przynieść doraźną ulgę, którego można sobie postawić na biurku w domu czy w pracy. Nie wpłynął on ani trochę na zwiększenie poziomu wilgotności w całym pokoju - bo jest na to za mały - ale trzymanie go na biurku tuż przy twarzy przez większość dnia dało pozytywne efekty. Problemy z głosem i gardłem zniknęły, a moja skóra ma się lepiej. Teraz mamy wreszcie marzec, więc poziom wilgotności w powietrzu będzie stale rósł - aktualnie w moim pokoju jest 34% - ale piszę o tym bo może się takie urządzonko komuś przydać ;) Ja na pewno sprawię sobie pełnowymiarowy nawilżacz na przyszłą jesień, teraz mam kilka miesięcy na zebranie wystarczającej ilości informacji na ten temat, hehe.
No ale, wracając do samego kosmetyku ;D Wspomniałam o poziomie wilgotności w otoczeniu, gdyż ma ono ogromne znaczenie podczas stosowania kosmetyków, w których główną rolę odgrywa kwas hialuronowy. Kwas ten jest substancją higroskopijną, czyli przyciąga i gromadzi w skórze wilgoć z otoczenia. A co się dzieje, gdy powietrze nie jest wilgotne i kwas nie ma skąd przyciągać wody...? No cóż, gdy w tak suchym środowisku nałożymy na skórę lotion z tym składnikiem i zapomnimy o zastosowaniu jakiegokolwiek kosmetyku z emolientami zaraz po tej czynności, cały kwas hialuronowy zostanie "wyciągnięty" z naszej cery. W ten to sposób skóra staje się jeszcze gorzej sucha, niż była przedtem. Emolienty to składniki, które powlekają powierzchnię skóry warstwą ochronną i zatrzymują wilgoć w skórze; są nimi m.in. oleje, woski i masła roślinne, silikony, estry, itp. Dlatego po każdym zastosowaniu takiego lotionu pamiętajcie o użyciu kosmetyku typu emulsja czy krem! No i jak zapewne już wiecie, dodatkowe źródło nawilżania powietrza zdecydowanie pomaga utrzymać cerę w dobrym stanie jesienią i zimą.
A oto Moisturizing Lotion.
To opakowanie niestety jest już nieaktualne, gdyż w 2015r. zmienili całkowicie szatę graficzną - aktualne jest na zdjęciu tytułowym. |
Lotion zamknięty jest w twardej, plastikowej butelce na zatrzask. Niestety, jakość zatrzasku pozostawia wiele do życzenia, gdyż w niecały miesiąc po zakupie ułamały się dwa z trzech fragmentów ją przytrzymujących, o:
Wciąż jednak żywię nadzieję, że reszta produktów Juju Aquamoist po zmianie opakowań nie charakteryzuje się równie słabą wytrzymałością... Niebieską część można też w całości odkręcić.
Moisturizing Lotion wchłania się wolniej, niż inne znane mi produkty tego typu - ale też jest zdecydowanie najmocniej nawilżający (przynajmniej z tych, których ja próbowałam). Jest tak bardzo nawilżający, że dla osób z tłustą cerą, nawet zimą, do używania w ciągu dnia się nie nadaje. Ja stosowałam go tylko na noc. Wchłania się praktycznie do całkowitego matu ale zostawia wyraźnie wyczuwalny pod palcami, nieco lepki film na skórze.
A teraz o działaniu.
Jak już wspomniałam, lotion bardzo dobrze nawilża skórę. Gdy wstawałam rano, cera była porządnie nawilżona, sprężysta, emanowała blaskiem i w ogóle wszystko cacy. Aż nagle miesiąc później wstaję sobie o poranku, patrzę w lustro, a tu cała twarz w zaskórnikach D: ! Chyba dosłownie nie było pora na mojej facjacie, który nie byłby zapchany do granic możliwości, bleeee. Zdziwiłam się bo niczego nowego od czasu lotionu do swojej pielęgnacji w tamtym momencie nie wprowadziłam. Następnego dnia rano - powtórka z rozrywki. Odstawiłam na próbę lotion i problem zniknął. Wróciłam do niego po kilku dniach - a wraz z nim wróciły zaskórniki. W tym momencie się już poddałam i wylądował w szufladzie.
Byłam ciężko zdziwiona bo w końcu przez cały pierwszy miesiąc nie miałam z nim żadnych problemów. Jednak bez względu na zaskórniki Moisturizing Lotion i tak by wylądował w tamtym momencie w szafce, gdyż nastał wtedy koniec marca i powietrze zrobiło się na tyle wilgotne, że już nie potrzebowałam aż tak nawilżającego kosmetyku. Na tej podstawie stwierdzam, że lotion ten przyda się osobom z tłustą cerą jedynie późną jesienią i zimą, natomiast tym o cerze suchej przysłuży się prawdopodobnie bez względu na porę roku.
Przypomniałam sobie o nim w listopadzie i wrócił do moich łask ;) Tym razem zużyłam niecałe pół butelki już do końca i żadnego kuku mi nie zrobił. Mimo tego raczej na pewno już do tego kosmetyku nie wrócę. Polecam natomiast do wypróbowania osobom o bardzo suchej cerze.
Cena / Pojemność: 200ml/ 37zł;
50ml /13zł (cena sugerowana przez producenta)
Wygląda na idealny lotion dla mnie. Chyba pora zaprzyjaźnić się z tą marką.
OdpowiedzUsuńI przygarnąć pandę...
W domu poradziliśmy sobie z odpowiednim nawilżeniem, wstawiając do pokoju wielką palmę. Zniknęły problemy z suchym powietrzem. Oczywiście dotyczy to tylko pokoju, w którym stoi ta palma, ale to jest bardzo ważny pokój, bo tam mieszka fortepian.
Aha, zmyślny sposób!
UsuńJa mam w pokoju 2 roślinki ale i tak to nic nie daje.
Zamówiałam sobie Juju Aquamoist Collagen Hyaluronic Acid Moisture Lotion i czekam. Pomyślałam, że dla mojej starej, styranej życiem cery trochę kolagenu nie zaszkodzi.
UsuńLol :P Miałam go kiedyś też ale trochę zbyt lepki był.
UsuńZ tego wszystkiego, to właśnie twoja dygresja najbardziej mnie zaciekawiła. Niby wszyscy wiedzą, że zima pod względem spadku wilgotności daje w kość, ale rzadko zdajemy sobie sprawę, jak bardzo.
OdpowiedzUsuńNo to się cieszę, że moje wypociny na coś się przydały ;-)
UsuńWitamy ponownie :-)
OdpowiedzUsuńJak się nie mylę, miałam go w miniaturach i moje główne zastrzeżenie tyczyło się tego, że nie miałam po nim na twarzy film i wrażenie, że się skóra zapycha a on nie wchłania. Wniosek z tego, że moja mieszana skóra się z nim nie lubi ;-)
Dzięki :D
UsuńCzyli znowu wniosek taki, że najlepiej pasuje suchej skórze. ;)
Kocie, rozwialas moja watpliwosc. :)
OdpowiedzUsuńMoja cera bardzo lubi kwas hialuronowy, ale skoro lotion pozostawia film, podaruje go sobie.