Zdaję sobie sprawę z tego, że nie wszyscy mają konta na instagramie - a była już kiedyś prośba, żebym od czasu do czasu udostępniła to, co tam zamieszczam, tutaj na blogu. Niniejszym więc :-) prezentuję kilka co ciekawszych, pstrykniętych ostatnio fotek.
Powyżej - olej do demakijażu Cow Mutenka. Delikatny, w sensie nie wysusza skóry - ale czy dobry? Na razie jeszcze ciężko mi coś na jego temat jednoznacznie stwierdzić, potrzebuję porównania z innym olejem.
Olej do włosów Yanagiya (z pestek moreli). Świetne efekty po zaledwie jednym użyciu, niestety, poszło na to pół buteleczki (30ml). Trochę drogi interes ;(
Farba Liese Prettia w odcieniu Natural Mocha. U mnie nie wyszło aż tak fioletowo ale trochę za ciemno, wręcz czarno. Ale w moim przypadku farby Liese w odcieniu ciemnobrązowym bardzo szybko jaśnieją, gdyż kilka miesięcy temu użyłam dwóch jasnobrązowych odcieni. A to, jakie kolory ma się "pod spodem", ma w przypadku tej farby znaczenie. Do tego odcienia nie wrócę.
Próbki esencji koreańskiej luksusowej marki su:m37, Secret Programming Essence. Ma zwalczać pierwsze objawy starzenia, wymazywać istniejące drobne linie/ zmarszczki oraz zapobiegać nowym. Używam dopiero od 2 dni i na razie widzę, że dobrze nawilża. Jak mi się spodoba (a na to się zanosi), to kupię więcej. Szkoda tylko, że niewygodnie się tę wodnistą ciecz z saszetek wydobywa - trzeba będzie kupić jakieś małe opakowanie.
Możesz kupić sobie opakowanie typu air less. Są dostępne bodajże na biochemii urody albo zsk. :)
OdpowiedzUsuńTak właśnie o tym myślałam między innymi, dzięki serdeczne za podpowiedź :)
UsuńTsubaki znam i lubię, ale ja żyje na wersji Head Spa :-)
OdpowiedzUsuńNatomiast ciekawa jestem, co napiszesz o reszcie :-)
Chciałam kupić odżywkę Head Spa ale odkryłam niedawno szampony i odżywki OGX i jestem nimi zachwycona, więc na razie nie zanosi się na zakup ;)
Usuń