Koreański krem BB Gowoonsesang (właściwie to: Goeunsesang) jest jednym z popularniejszych tego typu kosmetyków nie tylko w Azji, ale i na całym świecie. Firma go produkująca, Dr. G, chwali się, że nad jej kosmetykami pracuje cała armia lekarzy dermatologów, specjalistów z laboratoriów, pielęgniarek i nie wiadomo, kogo jeszcze ;p Być może, ale do mnie takie hasełka nie przemawiają - ot, kolejna strategia marketingowa.
Krem ma stopniowo rozjaśniać cerę i pomóc jej osiągnąć zdrowy blask - czyli niewiele obietnic, jak na kremy BB. Za to w kwestii noszenia kosmetyk jest całkiem dobry, o czym zresztą świadczy wiele pozytywnych recenzji na jego temat. Jego głównymi składnikami są: arbutyna, woda z płatków róży mchowej oraz ekstrakty z zielonej herbaty i portulaki pospolitej.
Gowoonsesang ma bardzo przyjemną w nakładaniu, kremową konsystencję; całkiem mała ilość wystarczy do przykrycia całej twarzy - tym bardziej, że ma on mocne krycie.
Ponadto po spojrzeniu do lustra bardzo zaskoczył mnie efekt - super krycie, istny photoshop! Cera była prawie nieskazitelna, a jednocześnie tak naturalnie wyglądała. "Prawie" bo krem nie dał rady całkowicie zakamuflować dwóch wstrętnych, czerwonych gul, które mi w tamtym czasie wyskoczyły ale to można wybaczyć.
Jeśli chodzi o efekt, to przez kilka minut po nałożeniu bardzo widać pigment, jak przy zwykłym podkładzie; na szczęście produkt szybko wtapia się i wtedy można powiedzieć, że tworzy całkiem naturalny efekt na twarzy - jeśli naturalnym można nazwać to, że nasza cera wygląda tak bardzo nieskazitelnie ;p
Niestety, Gowoonsesang nie ukryje nam rozszerzonych porów, cudów nie ma.
Na zdjęciu powyżej widać, że krem ten ma matowe ale jednocześnie bardzo ładne, satynowe wykończenie. Świetnie się trzyma, naprawdę nie jest łatwo go zetrzeć - po całym dniu oczywiście nie wygląda, jak kilkanaście godzin wcześniej ale nie ściera się ani nie smuży. Co więcej, nie wchodzi w linie czy zmarszczki mimiczne! To jest wyczyn bo niestety prawie wszystkie kremy BB, których używam lub używałam, zaliczyło taką właśnie wpadkę.
Również jako właścicielka tłustej cery jestem pod wrażeniem - Gowoonsesang zaczął błyszczeć na twarzy dopiero między szóstą, a siódmą godziną w użyciu!
Produkt ma delikatny, przyjemny zapach, tak więc naprawdę miło się go używa. Powiedziałabym, że w szczególności nadaje się na dni, kiedy nasza cera nie prezentuje się najlepiej lub na jakieś wielkie wyjścia, czy też do zdjęć. Ten krem jakością zdecydowanie przewyższa wszystkie znane mi kremy BB.
Mimo tych wszystkich zalet, nie kupię pełnowymiarowego opakowania - mam już mocno kryjący BB, który o wiele lepiej pasuje mi odcieniem i ma lżejszą konsystencję, co mi bardziej odpowiada ;)
Konsystencja: kremowa
Kolor: jasnobeżowy z różowym podtonem
Zapach: bardzo delikatny, przyjemny
Krycie: mocne ale wyglądające całkiem naturalnie
Efekt: matowy z satynowym połyskiem
Cena: 57~60zł (ebay1, ebay2) /cena sugerowana przez producenta: ok. 100zł
Pojemność: 45ml
Dostępność: ebay, polskie i zagraniczne sklepy internetowe
oo cena hmm niezła ;)
OdpowiedzUsuńJAk na razie zrezygnowałam z podkładów ;D
Jestem skuszona :) zwłaszcza że kolor podobny do Misshy, jaki to jest numer/kolor? Idealnie by mi przypasował ...
OdpowiedzUsuńOn nie ma wariantów odcieni, jest tylko jeden :)
Usuńmnie najbardziej interesuje skład - cena na ebay u jakiegoś zaufanego sprzedawcy jest dosyć duża. Pytanie co tak naprawdę jest lepsze dla naszej skóry - podkłady drogeryjne zazwyczaj maja dosyć krótkie składy w przypadku azjatyckich jest zupełnie inaczej ale czy zdrowiej??? Do tej pory nie znalazłam, żadnego bloga , na którym ktoś miałby na tyle fachowa wiedze by rozwiać moje wątpliwości. Każdy skupia się na tym jak : działa, kryje, błyszczy się czy matowi a co ze składem??
OdpowiedzUsuńNigdy nie interesowałam się podkładami, tak więc sprawdziłam teraz wyrywkowo składy 3 popularnych podkładów z różnych przedziałów cenowych i szczerze mówiąc, nie różnią się one zbytnio ani długością listy składu, ani stopniem szkodliwości [dla sprostowania, nie jestem chemikiem/biochemikiem/kosmetologiem/dermatologiem z wykształcenia, interesuję się biochemią kosmetyczną hobbystycznie], sporo elementów powtarza się w składach obu. Natomiast kremy BB mają zdecydowanie więcej składników pielęgnacyjnych, ekstraktów, składników wybielających oraz filtrów przeciwsłonecznych.
UsuńDziękuję za odpowiedź ;)
OdpowiedzUsuńTen krem jest ostatnio niezwykle popularny. Sprawdzałam cenę na ebay ok 90 zł u Azjatyckiego 160 chyba z przesyłką. Możesz mi powiedzieć czy ten krem jest wart swojej ceny. Bardzo dużo już tych kremów przetestowałaś dlatego twoja opinia będzie dla mnie wiarygodna. Czy mogłabyś tez wskazać, który bb do tej pory zrobił na Tobie najbardziej pozytywne wrażenie i efekt fotoshop ;)
OdpowiedzUsuńCzy ja wiem, czy duzo, przetestowalam ok. 25 dopiero ;)
UsuńTen krem jest zdecydowanie wart swojej ceny, mi jednak nie pasuje do konca ten rozowawy odcien :/ On sie nadaje dla osob, ktore lubia efekt idealnej cery i nie przeszkadza im mocniejsze krycie, Gowoonsesang ma tez zdecydowanie najlepszy "efekt photoshopa" ;) oraz sliczne, satynowe wykonczenie. Natomiast najbardziej pozytywne wrazenie na mnie jak dotad zrobily Bio Essence i It's Skin Prestige D'escargot ale kazdy z innego powodu :)
Ja mam wersję Hydra Intensive i tych różowych tonów nie zauważam, krem właściwie tak stapia się z moim odcieniem skóry, że kompletnie nie widać, że coś mam na twarzy...A mam podobny problem - zdecydowana większość podkładów jest dla mnie zbyt różowa i wolę te z tonami żółtymi.
OdpowiedzUsuńDr. G lubię też za trwałość - trzyma się i nie powoduje błyszczenia nawet w wyjątkowo upalne dni, albo gdy cały dzień jestem na nogach. Pod tym względem żaden podkład mu nie dorównuje ;)
Już od długiego czasu zastanawiam się na jego zakupem ale wciąż nie dochodzi ten zakup do skutku - boję się zapychania, podrażnienia i tego różowego tonu...
OdpowiedzUsuńNa ebay'u można czasem znaleźć próbki :)
Usuń