środa, 22 maja 2013

Innisfree Eco Windy Lip Balm Green Tea [recenzja+skład]



SAD/INCI: Oleic/ Linoleic/ Linolenic Polyglycerides,  Caprylic/ Capric Triglyceride, Squalane, Beeswax, Limnanthes Alba (Meadowfoam) Seed Oil, Astrocaryum Murumuru Seed Butter, Fragrance, Butyrospermum Parkii (Shea Butter), Camellia Sinensis (Green Tea) Extract.


Jakiś czas temu, minionej zimy, robiłam kolejne zamówienie z korea depart i przyszło mi do głowy, że przydałoby się kupić coś na moje okropnie spierzchnięte i wysuszone usta. Przeglądałam na stronie balsamy do ust różnych koreańskich marek i w oko wpadł mi ten oto balsamo-błyszczyk Innisfree.  Zakup błyszczyka na zimę może się wydawać dziwną rzeczą, ale producent zapewnia, iż skutecznie chroni on przed zimnym wiatrem i do tego regeneruje suchą skórę warg. Nie bez znaczenia była dla mnie również informacja, że 99% składników jest naturalnego pochodzenia oraz fakt, że nie zawiera parafiny - nie lubię jej w moich kosmetykach.

Tak więc niedługo potem przyszła paczka i rozpoczęło się testowanie balsamu w ekstremalnych polskich zimowych warunkach :p


Opakowanie jest całkiem duże, zawiera 15 ml błyszczyku. Nie wiem, czemu na zdjęciu tytułowym jest '100%', ma być przecież 99%... jakiś przekręt ;p Na opakowaniu i zakrętce przyklejona jest nalepka, która przerywa się w momencie otwarcia, dzięki czemu wiemy, że nikt przed nami tubki nie otwierał.


Tubka zakończona jest aplikatorem, tak więc balsam jest bardzo wygodny w użyciu; nie lubię paprać sobie palców kosmetykami, jak jestem poza domem i nie ma gdzie umyć k :|
Zapach błyszczyka przywodzi na myśl cytryny, "na upartego" można się doszukać w tej kompozycji zapachowej tytułowej zielonej herbaty ;) Ale ciężko będzie, bo znajduje się ona dosłownie na końcu składu, haha~



Kosmetyk jest dosyć gęsty i dzięki temu całkiem długo trzyma się na ustach. Tutaj może wygląda na żółty, ale po nałożeniu na wargi jest całkowicie przezroczysty. Nie czuje się po nim w ustach żadnego chemicznego/metalicznego posmaku, co często ma miejsce z drogeryjnymi balsamami.

A co do działania.... Hm, muszę stwierdzić, że jeśli chodzi o ochronę przed wiatrem i generalnie ochronę ust przed dalszym wysuszeniem oraz kojące działanie, to balsam spisuje się na szóstkę. Natomiast nie robi absolutnie nic w kwestii nawilżania czy też regenerowania ekstremalnie spierzchniętych ust. Trzeba jednak przyznać, że działał naprawdę kojąco i ochronnie w chwilach, kiedy moje usta wydawały się być papierem ściernym a pogoda nie sprzyjała ich regeneracji; musiałam jednak używać innych tego typu kosmetyków w celu podratowania stanu warg. Teraz na wiosnę jest już dużo lepiej, a więc i balsam Innisfree w zupełności mi wystarcza. Dobrze chroni i przyjemnie się go używa ale na poważniejsze problemy z ustami polecam użyć czegoś innego ;)

Mała uwaga - pod tą samą nazwą funkcjonują 2 balsamy do ust Innisfree, więc nie zdziwcie się, gdy po wpisaniu nazwy produktu do wyszukiwarki zobaczycie zielony sztyft - to inny balsam z tej samej serii ;)

Konsystencja: gęsta
Zapach: cytrusowy
Kolor: przezroczysty
Trwałość: całkiem dobra
Cena: 15zł (korea depart)
Pojemność: 15ml
Dostępność: ebay, zagraniczne sklepy internetowe

3 komentarze:

  1. a testowałaś może peelingi do ust? Kupiłam miodowy bodajże z Holika Holika i jestem rozczarowana - w sumie cukier + miód, można samemu w domu zrobić :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam w domu jeden z Innisfree, z tej samej serii, co błyszczyk powyżej i jestem z niego bardzo zadowolona :)

      Usuń

Denko maj 2015

Miesiąc maj już minął (co prawda 2 tygodnie temu ale kto tam by się czepiał szczegółów), a zatem pora na kolejne denko. Zebrało się kilka r...