sobota, 4 maja 2013

My Beauty Diary Southern France Apricot Mask [recenzja + skład] [wycofano w 2014]


SKŁAD/ INCI: Water, Glycerin, Butylene Glycol, Propylene Glycol, Prunus Armeniaca (Apricot) Fruit Extract, Avena Sativa (Oat) Kernel Extract, Coix Lacryma-Jobi (Job’s Tears) Seed Extract, Triethanolamine, Polysorbate 20, Methylparaben, Sodium Hyaluronate, Xanthan Gum, Sodium PCA, Citric Acid, Laminaria Digitata (Oarweed) Extract, Centella Asiatica Extract, Hydrolysed Rice Protein, Sorbitol, Aloe Barbadensis Leaf Juice, Gentiana Lutea Root Extract, Malva Sylvestris (Mallow) Flower Extract, Saccharum Officinarum (Sugar Cane) Extract, Acer Saccharum (Sugar Maple) Extract, Citrus Anrantium Dulcis (Orange) Fruit Extract, Citrus Medica Limonum (Lemon) Peel Extract, Styrene/ Acrylates Copolymer, Dimethylsilanol Hyaluronate, Carbomer, Polyglutamic Acid, Sodium Hydroxide, Fragrance. 

My Beauty Diary to jedne z najbardziej popularnych maseczek typu 'sheet mask' na rynku azjatyckim i zaryzykowałabym stwierdzenie, że najlepsze. Mają swoje zwolenniczki w osobach różnych azjatyckich aktorek czy modelek, które często ich używają, np. tajwańskich sióstr Dee i Barbie Xu. Maski posiadają mnóstwo ekstraktów z cennych w pielęgnacji azjatyckiej roślin i owoców, czym biją na głowę sheet masks konkurencji. Produkowane są na Tajwanie. Producent chwali się również, że materiałem używanym do maseczek jest najlepsza, mięciutka, wielowarstwowa bawełna specjalnie sprowadzana z Japonii, która świetnie przylega do skóry [muszę przyznać mu rację ;P].

Oferta MBD jest spora, mamy do wyboru cały tabun maseczek na różne okazje czy problemy z cerą - są jeszcze inne kosmetyki, np. do demakijażu oczu, sleeping pack'i czy równie popularne płatki pod/ na oczy.  Linia maseczek dzieli się na Natural Key Line (podstawowa) oraz luksusową. 

Chciałabym jeszcze zwrócić uwagę na to, iż maseczki MBD są masowo podrabiane w Chinach i bardzo łatwo jest na takie podróbki natrafić na serwisie ebay. Jeśli ktoś ma obawy przed zakupem złego produktu, wtedy lepiej kupić je w jakimś sprawdzonym sklepie internetowym. Dla tych, którzy chcieliby nauczyć się rozróżniać prawdziwe i fałszywe opakowania, w internecie jest cała masa zdjęć porównawczych i opisów. Generalnie cena oryginalnych maseczek nie schodzi poniżej 13USD, więc warto na to też zwrócić uwagę.

Ja od siebie chcę jeszcze tylko dodać, że nie każda zmiana na opakowaniu musi oznaczać podróbkę. Jedno ze swoich opakowań kupiłam na ebay od amerykańskiego importera, i opakowanie to ma mały detal, który różni go od opakowania tajwańskiego - mianowicie, brak czerwonego jabłuszka z przodu z opisami po chińsku. Opakowania samych maseczek na rynki, gdzie językiem dominującym (lub jednym z nich) jest angielski (np. Singapur), również nieco się różnią, przykład poniżej:
Po lewej: maseczka z Tajwanu; po prawej: maseczka z USA.

Głównym składnikiem prezentowanej tu maseczki jest brzoskwinia - taki jest też jej zapach (mniam, mniam ^_~). Jest ona przeznaczona głównie do cery suchej lub takiej, która potrzebuje dodatkowego nawilżenia. Kupiłam ją na zimę i sprawdziła się bardzo dobrze, czy to na co dzień, czy to po locie samolotem - gdzie, jak wiadomo, powietrze jest bardzo suche. Oto, co obiecuje producent (w skrócie): 
"My Beauty Diary Southern France Apricot Mask zmiękcza, wygładza i silnie nawilża skórę. Wyciąg z brzoskwiń z południowej Francji zapewnia doskonałe działanie nawilżające. Posiada wyciągi z wysoce nawilżających ziaren, takich jak owies, łzawica i hydrolizowane proteiny ryżu, które odżywiają suchą skórę. Pomaga utrzymać jędrność, elastyczność oraz przejrzystość cery".







W tej maseczce podoba mi się to, że do jednej strony jest przyklejona folia zabezpieczająca (poniżej), co jest bardzo higieniczne. Poza tym zawiera dużo esencji, tak więc możemy ją dodatkowo wykorzystać, nakładając na szyję :)



Sheet mask należy rozwijać delikatnie i powoli, żeby nic się nie porwało. Na opakowaniu napisane jest, aby trzymać ją na twarzy ok. 20~30 minut ale ja zawsze trzymam, aż nie wyschnie, tj. około godziny. Materiał jest bardzo mięciutki i cienki, jednym słowem przyjemnie się go nosi :D Maseczka dobrze przylega do skóry i nie wymaga częstych poprawek.

Te rozerwane fragmenty przy oczach to moja sprawka, co by lepiej dopasować materiał ;p
 
Po zdjęciu maski należy wklepać pozostałą esencję do wchłonięcia, nie spłukiwać. Esencja sprawia, iż skóra nie przetłuszcza się tak szybko, i pozostawia cerę w ładnym stanie.
Efekty? Mięciutka, przejrzysta skóra. Lekko zmniejszone pory. Cera rozjaśniona i promienna. No i przede wszystkim dobrze nawilżona :) 

Materiał: cienka, mięciutka bawełna, dobrze przylega do skóry
Zapach: brzoskwiniowy
Cena: 40~64zł
Ilość w opakowaniu: 10 (na niektórych aukcjach lub w sklepach internetowych można kupić pojedyncze lub podwójne sztuki)
Dostępność: ebay, zagraniczne sklepy internetowe 

 

18 komentarzy:

  1. Super składy ;) właśnie jestem na wykończeniu wszystkich sheet masków jakie mam i może zaopatrzę się w te cudeńka ;)
    Mam tylko małą prośbę, jeśli kupowałaś na ebayu mogłabyś podać nazwę sprzedawcy? Trochę się obawiam tych podróbek 'P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kupowałam tu:
      http://stores.ebay.com/beautybusiness1001/Beauty-Diary-/_i.html?_fsub=2247226015&_sid=1013762015&_trksid=p4634.c0.m322

      A tu można kupić 2 sztuki z danego rodzaju ale oferta się kończy jutro:
      http://www.ebay.com/itm/170857738008?var=470154685170&ssPageName=STRK:MEWAX:IT&_trksid=p3984.m1423.l2649

      Można też wybrać dowolną ilość sztuk w sklepie z USA Pretty and Cute ale tu dochodzi mała opłata za wysyłkę :)

      Usuń
    2. Dzięki ;) idę przeglądać ^^ Myślę, że to będzie lepsza opcja od maseczek z Beauty Esence ;)

      Usuń
  2. Pierwszy raz o nich słyszę, muszę przetestować! Skład długi, ale na szczęście widzę dużo naturalnych składników... :) Zaciekawił mnie zwłaszcza ryż (proteina) - jednym słowem must have!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polecam, polecam :) Póki co, wypróbowałam 4 rodzaje i z trzech jestem bardzo zadowolona :))

      Usuń
    2. Na ebayu kupujesz? Możesz polecić jakiś sprzedawców, żeby na fake'a nie trafić?

      Usuń
    3. Tak, podałam już linki do dwóch wyżej pod pierwszym komentarzem :) A inni sprawdzeni sprzedawcy to ct_taiwan oraz ciaotaurus :)

      Usuń
    4. dzięki! gapa nie zauważyłam, na komórce mi się przewija na sam dół od razu... >_<

      Usuń
    5. Tak, maseczki są świetne! Używałam Caviar Mask i Hyaluronic Acid Moisturizing :) Wygodne użycie i świetne uczucie przy nałożeniu. Szybko i bez problemów. Skórka mięciutka i wspaniała xD Efekt widoczny.

      Usuń
  3. Buu, świetna ta maseczka jest, pięknie pachnie i w ogóle, ale mnie uczula >: marne jest życie alergika.

    OdpowiedzUsuń
  4. Omg, 13$? Ja płacę za to u siebie około 200 NTD. Są fajne i odświeżające, ale głównymi składnikami wszystkich (a na TW jest nie przesadzając z 50 rodzajów samego MSD) jest woda i gliceryna, więc nie przesadzałabym z wiarą w niesamowite efekty.
    Jeśli chodzi o uczulenia, to ja się dopiero niedawno przekonałam, że nie mogę używać rzeczy z sokiem z aloesu, który większość azjatyckich produktów ma w składzie, więc może to to?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O rany, 200NTD D: No tak, jak cos eksportuja, to zawsze drozej :/ Ale ale, przeciez jest tam tez mnostwo tych ekstraktow :P Np taka maseczka Lioele marnie przy tych wypada, bo nie ma prawie zadnych - zawsze to lepsze :)

      Usuń
    2. Trochę ekstraktów jest, ale najważniejsza jest baza, czyli gliceryna i glikol, dlatego różnice w działaniu tych maseczek są znikome. Chemik Ci to mówi :P
      Ale jak wiadomo siła autosugestii nie zna granic :)

      Usuń
    3. Ha ha, no tak :p zazdroszczę Ci tej wiedzy chemicznej :) a wracając do maseczek, to nie wszystkie takie fajne są, np ta z kwasem hialuronowym nie dała praktycznie żadnych efektów, podejrzewam, ze to dlatego, ze używam innych kosmetyków z tym składnikiem

      Usuń
  5. W Chinach (w oficjalnych sklepach, np. Watsons, żeby nie było :P), kosztowały ok 79Y, czyli mniej więcej 40zł. To jeszcze moim zdaniem rozsądna cena :)
    Maseczki bardzo lubię, u mnie mam wrażenie że działają też minimalnie złuszczająco (ale bardzo delikatnie - może to za sprawą ekstraktów z owoców?) i rozjaśniająco na cerę. Do tego buzia wygląda na wypoczętą, ogólnie prezentuje się lepiej i nie jest to tylko efekt na chwilę :)
    Miałam wersję Black Pearl i Arubtin Whitening Mask, w działaniu podobne, choć chyba mimimalnie bardziej wolę Black Pearl. Pisałam jej recenzję, więc zapraszam :)

    OdpowiedzUsuń

Denko maj 2015

Miesiąc maj już minął (co prawda 2 tygodnie temu ale kto tam by się czepiał szczegółów), a zatem pora na kolejne denko. Zebrało się kilka r...