Jak już wszyscy dobrze wiedzą, skóra pod oczami to takie małe, cienkie i bezbronne ;p miejsce, o które trzeba dbać jak najwcześniej, przede wszystkim chroniąc przez szkodliwymi promieniami UV i nawilżając 24/7. Niestety, w pewnym wieku *tu daje się słyszeć chrząknięcie autorki bloga* ochrona już nie wystarcza i trzeba zacząć działać czymś więcej. W zeszłym roku, ni stąd, ni zowąd zaczęły mi się robić takie wredne, ledwo widoczne co prawda (z odległości 1cm, ale są! @.@), linie w okolicy oczu - uznałam więc, że oto czas zapolować na odpowiedni krem. Podejść było kilka, niektóre trafione, niektóre niekoniecznie. Jednym z moich nabytków przeznaczonych do ratowania skóry pod oczami został właśnie Collagen Eye Cream.
Krem może być używany zarówno w celu ochrony gładkiej jeszcze skóry, jak i podreperowania drobnych linii tu i ówdzie. Zawiera m.in. hydrolizowany kolagen, ekstrakty z mącznicy lekarskiej, jaskru, słodu. Niestety, zawiera też parafinę i przez to zastanawiam się czy dać sobie z nim spokój, jak się skończy (no bo jak już kupiłam, to zużyję). Parafina to taka paskudna substancja, co dusi i wysusza skórę jeszcze bardziej pod swą warstwą, jednocześnie dając wrażenie super nawilżenia z zewnątrz. Już się na niej "przejechałam", stosując kremy do rąk i pomadki do ust ją zawierające (nie mówiąc o kremach do twarzy), więc generalnie omijam to coś z daleka szerokim łukiem.
Tubka jest naprawdę duża - jak na krem pod oczy, 25ml to sporo. Długo się zużywa :D |
Nie polecam używać za dużo siły, zamykając tubkę bo można za bardzo "przekręcić", tak jak ja.... ;) |
A co jest w nim fajne? Ano choćby to, że całkiem dobrze zapobiega wchodzeniu BB/podkładu/korektora w drobne linie pod oczami, wypełniając je, dzięki czemu kremy "ślizgają" się po powierzchni. Całkiem dobrze "trzyma" skórę, lekko ją odciążając oraz wizualnie wygładza - efekt ten jednak znika natychmiast, jak tylko zrobimy wieczorny demakijaż ;) Aha, ma prześliczny, świeżo-owocowy zapach, który nie męczy. No i nie podrażnia moich wrażliwych oczu, a to duży plus.
Jeśli chodzi o inne minusy, to nie można na niego liczyć w kwestii całodziennego nawilżenia. Radzę dorzucić warstwę jakiegoś innego, porządnego kremu nawilżającego pod oczy, jeśli nie chcemy ujrzeć w lustrze odznaczających się z przesuszenia linii pod koniec dnia.
A oto jak Collagen Eye Cream prezentuje się po wklepaniu :) (prawa połowa dłoni) |
Skłaniam się ku teorii, iż krem ten najlepiej posłuży dziewczynom między 15 a 25 rokiem życia - dobry do zapobiegania, już nie tak bardzo do "leczenia" ;)
Konsystencja: gęsta, gumowata
Zapach: świeży, owocowy
Kolor: lekko różowy
Cena: 22~ 30zł (korea depart, gmarket)
Pojemność: 25ml
Nie brzmi za ciekawie...Chyba działa bardziej jak primer czy baza pod cienie, skoro tylko wygładza optycznie i sprawia, że dobrze nakłada się na niego makijaż, ale tak naprawdę nie nawilża ani nie zmniejsza tych linii trwale...Wolę jednak kremy, które przede wszystkim porządnie nawilżają.
OdpowiedzUsuńNo właśnie, muszę potem w nocy nadrabiać i nakładać treściwy krem nawilżający... :/
UsuńMoże się na niego skuszę :-) za tę cenę. Powoli kończy mi się Decubal. No chyba że coś innego polecisz ;-)
OdpowiedzUsuńNiekoniecznie go polecam ale lepszych nie znam, póki co ><
UsuńRaczej by się ten krem u mnie nie sprawdził, bo ja w ciągu dnia nie spamuję powiek specjalnymi specyfikami, wiec na noc wymagam czegoś dobrze nawilżającego, treściwego i odżywczego [choć i żelem nie pogardzę... ale to latem raczej] ;)
OdpowiedzUsuńJak na razie szukam więc dalej czegoś dla siebie.
Ta... moje linie to widać nawet z odległości większej niż 1 cm, więc nie marudź ;-)
OdpowiedzUsuńNie lubię gumowych kremów, lubię gdy coś się wchłania i robi swoje i najlepiej, żeby było niewidoczne :-)
Haha, w takim razie nie będę ;) Właśnie też lubię, jak się wchłaniają i coś działają...trzeba szukać dalej :D
Usuń